Robert Biedroń, prezydent Słupska, który karierę polityczną zrobił wyłącznie na swojej orientacji seksualnej, w jednym z wywiadów, udzielonym wspólnie ze swoim partnerem Krzysztofem, żali się na panujące w Polsce prawo. W cytowanym fragmencie prezydent Słupska mówi o przepisach regulujących kwestię pochówku najbliższej osoby. 

"Bardzo smutne jest to, że w razie śmierci któregoś z nas ten drugi nie może decydować, gdzie i jak pochować ukochaną osobę. Zgodnie z przepisami nie mamy do siebie żadnych praw, nawet po śmierci"- mówił Biedroń, który następnie poczynił dość kuriozalne porównanie:

"Jarosław Kaczyński swojego kota może pochować, kiedy chce i gdzie chce. A ja takich praw nawet nie mam do Krzysztofa"- stwierdził polityk. Tyle że nie do końca zgodnie z prawdą... 

Właściciel nie ma prawa pogrzebać martwego zwierzęcia "kiedy chce i gdzie chce". Są dwa rozwiązania: utylizacja lub specjalny cmentarz dla zwierząt. Za pochowanie zwierzaka "na własną rękę" można otrzymać mandat w wysokości nawet do 5000 złotych. 

Samo porównanie, którego użył polityk jest zresztą skandaliczne.

ajk/SE.pl, Fronda.pl