Niemiecki dziennik ,,Süddeutsche Zeitung'' wzywa Berlin do interwencji w Polsce i na Węgrzch. W obu tych krajach dochodzi do łamania demokracji, tymczasem niemieckie władze wzruszają ramionami - grzmi ,,Süddeutsche''.

,,Niemcy sądzą wprawdzie, że wszystko to nie jest w porządku. Powstaje jednak wrażenie, jakby nie był to nasz problem. Zwykłą reakcją jest wzruszanie ramionami i wskazanie na <<kulturę polityczną>> w Europie Wschodniej. Komisja Europejska dostaje ogólne wsparcie, ale brak jest konkretów'' - ubolewa na łamach lewicowego dziennika z Bawarii prawnik Nils Meyer-Ohlendorf.

Nie dość na tym, skarży się autor; część Niemców wręcz ,,brata się'' z władzami Polski i Węgier. Choć Meyer-Ohlendorf nie wymienia tu nikogo oprócz partii CSU, chodzi mu najpewniej o środowiska prawicowe. Rzeczywiście, na przykład media związane z partią Alternatywa dla Niemiec (16 proc. poparcia) piszą o działaniach Polski i Węgier bardzo pozytywnie.

Tymczasem ,,Süddeutsche'' nawołuje do działania. ,,Problemy z demokracją nie są wewnętrzną sprawą państw UE'' - pisze i zachęca, by Unia Europejska i Niemcy wywarły presję na Polskę oraz Węgry, na przykład ,,ożywiając dyskusję'' o uzależnieniu unijnych dotacji od ,,przestrzegania praworządności''. Należałoby też, twierdzi Meyer-Ohlendorf, wspierać w Polsce protestujących.

W ten sam dzień, w którym ,,Süddeutsche'' opubikowała ten apel, na łamach ,,Gazety Wyborczej'' ukazał się materiał propagandowy o pięknie Niemiec ,,we współpracy'' z Niemiecką Izbą Turystyki.

Czyżby od słów do czynów?

mod/süddeutsche zeitung