Mimo, że nie pełni swojej funkcji to w dalszym ciągu przychodzi do budynku Sądu Najwyższego. Małgorzata Gersdorf nadal uważa się za pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Co więcej, pobiera za swoją "pracę" wynagrodzenie!

Podczas wizyty w niemieckim Karlsruhe Gersdorf triumfalnie ogłosiła, że "będzie I prezesem SN na uchodźcie". Jak się okazuje, swoje zobowiązanie wypełnia i to z nawiązką.

Pomimo, że oficjalnie obowiązki pełni Józef Iwulski, który podpisuje się pod wszystkimi dokumentami to, jak zostało to określone przez pracownika SN, Małogrzata Gersdorf wykonuje "ograniczone działania".

Jak informuje Radio Zet - "Gersdorf codziennie przychodzi do budynku Sądu Najwyższego i pobiera wynagrodzenie".

Takie zachowanie byłem pierwszej prezes można uznać za objaw choroby psychicznej, jednak fakt, iż w całej sytuacji "pomagają" jej koledzy można już uznawać za prawdziwie szokujące.

mor/RadioZET/Fronda.pl