- Zdumiewa mnie, że ktoś na Woodstok mówi, że będzie zwalczać dilerów dopalaczy i narkotyków – powiedział Sipowicz w TVN24. - Rozumiem, że mowa też o dilerach marihuany? Mowa była o narkotykach. Szanuje Owsiaka, powinien dostać nagrodę nobla. Ale nie dajmy się zwariować, to jest Woodstock. Tam marihuany używano na początku - tłumaczył Sipowicz. Dodał, że jest przeciwnikiem dopalaczy. Wysnuł z tego wniosek, że należy zalegalizować marihuanę.

- Gdyby w Polsce doprowadzono do depenalizacji, a może i legalizacji, jak w cywilizowanym świecie, marihuany, ludzie nie braliby zielonej substancji, którą podejrzewają, że jest marihuaną, a jest jakąś chemią o wiele silniejszą niż marihuana – tłumaczył swój pogląd celebryta. Jego zdaniem kary za posiadanie niebezpiecznych substancji pogorszą sytuację.

- Jeśli to na festiwalu Woodstock będzie prokurator, policja i będą walczyć z marihuaną i dopalaczami, to oznaczać będzie, że walka z dopalaczami będzie polegała tylko na represjach. Jeśli PO chce nam zafundować politykę represyjną, a podejrzewam że PiS jeszcze pięć razy bardziej represyjną, to dopalacze zejdą do jeszcze głębszego podziemia – powiedział Kamil Sipowicz.

Celebrytów optujących za legalizacją narkotyków nie brakuje. Zwolenników Owsiaka, którzy nie ukrywają, że Woodstock to wielkie ćpanie jest już dużo mniej. Co na to „Jurek”?

KJ/Wpolityce.pl