Turcja Erdogana powinna być traktowana serio. To nie znaczy, że zawsze postępuje słusznie (spójrzmy choćby na jej twarde działania wobec Kurdów, nawet tych, którzy walczą z Państwem Islamskim), ale na pewno trzeba się z nią liczyć.

Rosyjskie Su-24 szpiegują armię turecką – wynika z analizy Ośrodka Studiów Wschodnich. Jak podaje OSW, zadaniem maszyn Federacji Rosyjskiej jest prowadzenie nasłuchu wojsk Turcji, a także zakłócanie ich łączności. Wszystko wskazywałoby więc na to, że Turcy zestrzelili rosyjski samolot nie dlatego, że zdenerwowało ich prowokacyjne naruszenie granicy, ale raczej dlatego, że po prostu uznali Su-24 za wrogi obiekt aktywnie działający przeciw nim.

Elektroniczne ataki na turecką armię stawiają rosyjską interwencję w Syrii w innym świetle, niż to, w jakim chciałaby ją przedstawiać sama Moskwa. Oczywiście można powiedzieć, że w dzisiejszych czasach wszyscy podsłuchują wszystkich, nawet jeśli są przyjaciółmi i nawet jeśli potem płaczą, że sami są podsłuchiwani (przykład Niemiec). Jednak kiedy do podsłuchiwania wykorzystuje się wojskowe samoloty krążące w rejonie granicy, albo i naruszające tę granicę, sprawa staje się poważniejsza. A jeszcze poważniejsza jest wtedy, gdy do podsłuchu dochodzi zakłócanie łączności. To już są działania, na które nie może sobie pozwolić państwo, które chce być traktowane serio.

Turcja Erdogana powinna być traktowana serio. To nie znaczy, że zawsze postępuje słusznie (spójrzmy choćby na jej twarde działania wobec Kurdów, nawet tych, którzy walczą z Państwem Islamskim), ale na pewno trzeba się z nią liczyć. Trudno prognozować, do czego doprowadzi jej polityka wobec Bliskiego Wschodu. Przede wszystkim trzeba poczekać na to, jaka będzie odpowiedź Rosji. Trudno bowiem uwierzyć, by czekiści z Kremla pozostawili zestrzelenie swojego samolotu bez odpowiedzi. Wygląda jednak na to, że w niebezpiecznym rejonie świata do gry na serio wszedł poważny rozgrywający.

Jakub Jałowiczor