Jeżeli jest prawdą, jak informuje „Wyborcza”, że Radosław Sikorski przyjął  propozycję Ewy Kopacz o objęciu funkcji marszałka, to pokazuje to całkowitą degrengoladę PO. Okazuje się bowiem, że w dobie wojny na Ukrainie, stanowiącej zagrożenie dla Polski; w dobie poważnych perturbacji na Bliskim Wschodzie, w które Polska w ten czy inny sposób musi się zaangażować – polskie MSZ po prostu zmienia sobie szefa resortu.

 Widać wyraźnie, co warta jest nasza polityka zagraniczna w oczach samej Platformy. Liczą się układy: odszedł Tusk, odchodzi więc jego człowiek. Co tam, że jeszcze niedawno wychwalano go jako idealnego ministra, który może odegrać kluczową rolę w sprawach ukraińskich. Jak widać: była to tylko propaganda. Bo tak naprawdę polityki zagranicznej PO nie buduje ten czy inny człowiek: liczy się zdanie wszechwładnej kanclerz. A skoro i tak nie mamy nic do powiedzenia, to czym się przejmować?

bjad