Polska lewica ma wielu wrogów. Ale najpotężniejszym jest jeden. To Kościół katolicki. Dlatego należy tę instytucję za wszelką cenę osłabić – przekonywał w „Gazecie Wyborczej”: - Nie będzie elektoratu lewicowego bez osłabienia w Polsce roli Kościoła katolickiego. Kościół przekształca konflikt klasowy w wojnę kulturową. Kościół jest pierwszym politycznym wrogiem lewicy w Polsce i Partii Razem. Nie da się wrócić do interesów materialnych ludzi bez osłabienia Kościoła”. Żalił się także, że gdyby nie postomunizm i Kościół katolicki właśnie w Polsce udałoby się zbudować „niezłą socjaldemokrację".

Dlatego też Sierakowski postuluje ofensywę przeciwko Kościołowi. Ma być ona nie kulturowa, a socjalna. „Kościół w Polsce nie wydaje listów pasterskich w sprawach socjalnych, jak bezrobocie czy umowy śmieciowe, nie wspominając o łamaniu konstytucji, na która tyle razy się powoływał, mówiąc o rodzinie i aborcji. Za to listy pasterskie i komunikaty o gender i in vitro są bardzo konkretne „- ocenił publicysta, zarzucając jednocześnie Kościołowi, że "chrzcił kapitalizm".

Sierakowski zdradził strategię postulowanej przez niego walki z Kościołem. „Kościół będzie się bronił, ale odpowiedź, że prowadzi działalność charytatywną, że Caritas itd., to odpowiedź o leczeniu objawowym. Milczenie Kościoła w sprawach społecznych przez 26 lat to jest miękkie podbrzusze Kościoła” - stwierdził. Jego zdaniem, "Kościół w Polsce nie jest Kościołem ubogim i ubogich. Kościół chce wpływać na państwo, a nie zajmuje się położeniem ludzi. Siła, która go z tego rozliczy, znajdzie poparcie społeczne" – mówi guru lewicy.

MT/gosc.pl