"Rozkłada się nam cały sektor publiczny" - mówi były szef MSWiA, Bartłomiej Sienkiewicz. Jak dowodzi, w administracji jest "coraz więcej kobiet" i "jakość spada".

Koalicja Obywatelska, Koalicja Europejska... zawsze po stronie POstępu. Ale ten POstęp ma specyficznie mizoginiczny wydźwięk.

"Tam są coraz gorsze warunki pracy, coraz niższe płace, coraz więcej kobiet, coraz mniej mężczyzn. To będzie miało swoje konsekwencje w przyszłości. Jakość spada. Przecież państwa między sobą konkurują na elementarne bezpieczeństwo obywateli. To nie jest policjant z pałką na ulicy. To jest to, że jak coś mi się stanie to nie spędzę dziewięciu godzin na SOR. Jak moje dziecko idzie do szkoły, to wiem, że zostanie dobrze nauczone, a nauczyciel nie będzie musiał strajkować, bo wszyscy są w systemie, który dobrze działa" - mówił Sienkiewicz o administracji publicznej w rozmowie z "Onetem".

Przypadek? Czy Sienkiewiczowi chodziło tylko o to, że skoro są niższe płace, to przyciągają do pracy głównie kobiety? Dziwne, że kilka dni temu w podobnym tonie o rządzie PiS wypowiedział się inny czołowy polityk Platformy, Andrzej Halicki. Jak stwierdził, po rekonstrukcji będzie w rządzie więcej kobiet, a to oznacza, że będzie "bardziej sympatycznie", ale już "nie bardziej fachowo".

bsw/onet.pl