Niemiecki dziennik „Neues Deutschland” pisze, że polski minister obrony Tomasz Siemoniak postawił Niemcom wyjątkowo „twarde żądania” w kwestiach wojskowych. Na zakończonej już konferencji dowódców Bundeswehry szef MON domagał się większego zaangażowania Berlina w poprawę bezpieczeństwa wschodnich rubieży NATO. Wskazał, że Polacy nie wierzą w plotki o słabości Bundeswehry.

„ND” nazywa Siemoniaka „hardlinerem nowej szkoły”. Wskazuje, że polski minister zażądał silniejszej obecności Stanów Zjednoczonych w Europie. Europa potrzebuje bowiem silnego powiązania z Ameryką, co dotyczy właśnie jej militarnej obecności na kontynencie. Według Siemoniaka właśnie relacje z USA będą w nadchodzących latach fundamentem europejskiego, polskiego i  niemieckiego bezpieczeństwa. „Utrzymanie transatlantyckich powiązań powinno być obowiązkiem wszystkich polityków demokratycznej Europy” – powiedział Siemoniak.

Dodał, że Warszawa nie życzy sobie, oczywiście, powrotu do zimnej wojny. Podkreślił jednak, że nic nie jest bardziej „zachęcające” dla wroga niż „słabość i służalczość”.

Siemoniak powiedział też, że oczekuje zwiększonego zaangażowania Niemiec w sprawy bezpieczeństwa. „Liczymy na udział niemieckich wojsk w ćwiczeniach i szkoleniach na polskim terytorium, na niemiecką obecność w międzynarodowych strukturach oraz w innych projektach, które mają wzmocnić wschodnią flankę”. „ND” komentuje, że choć brzmiało to jak gościnne zaproszenie, było to w istocie twardym żądaniem: „My w Polsce nie wierzymy w plotki o jakoby słabej Bundeswehrze” – powiedział Siemoniak. Dodał, że niemieckie wojsko, pomimo historycznych doświadczeń, nie może wzbraniać się przed współodpowiedzialnością za wspólne bezpieczeństwo i obronę swoich partnerów.

„ND” stwierdza, że słowa Siemoniaka znaczą po krótce po prostu: „Niemcy – na front!”.

pac/neues deutschland