30 lat temu Grzegorz Przemyk, maturzysta z Warszawy został brutalnie pobity na komisariacie milicji, a po dwóch dniach zmarł. Sejmowa komisja kultury przygotowała uchwałę z okazji tej rocznicy. "Niestety SLD miało zastrzeżenia wobec niektórych zapisów projektu, co uniemożliwiło przyjęcie przez aklamację uchwały" - tłumaczyła w Sejmie marszałek Ewa Kopacz. W związku z tym na początku posiedzenia odczytano krótkie dwa zdania, mówiące o rocznicy śmierci i uczczono pamieć Przemyka minutą ciszy. Marszałek Kopacz powiedziała potem dziennikarzom, że projekt uchwały w tej sprawie trafi ponownie do komisji kultury.

To szokująca wiadomość z faktu, że SLD jako spadkobierczyni komunistów, którzy odpowiadają za zamordowanie Przemyka powinni w takich sprawach po prostu siedzieć cicho (minimum przyzwoitości). Co się nie spodobało SLD w uchwale dot. Przemyka? Sformułowanie jednej z fraz uchwały, która brzmi: "na polecenie najwyższych władz partyjnych i państwowych fabrykowano". Na taki zapis nie zgadza się Sojusz Lewicy Demokratycznej.

SLD przyznało, że jeśli " z projektu zostanie wykreślone zdanie, przypisujące winę za śmierć Przemyka ówczesnej partii i państwu, to uchwałę poprze". Kto w takim razie miałby ponosić winę za śmierć Przemyka? Tego SLD nam nie powie.

Już wiadomo, że dziś nie ma szans na powtórne zebranie się członków sejmowej komisji kultury i ponowną pracę nad uchwałą w sprawie rocznicy śmierci Grzegorza Przemyka. Nieoficjalnie posłowie z tej komisji mówią, że kolejna praca nad uchwałą nie ma już najmniejszego sensu. Rocznica jest dziś, a posiedzenie może odbyć się za kilka dni.

sm/IAR