Sędzia z Sopotu zatrudniała swojego własnego kochanka. Gdy sprawa wyszła na jaw, tak długo odwlekała jej rozpatrzenie, że postępowanie dyscyplinarne się przedawniło, a ona sama dostała sowitą emeryturę.

Chodzi o Sędzie Ewę D. z Sądu Rejonowego w Sopocie. Sędzia zlecała wykonanie opinii lekarzowi, który był jej kochankiem. Proceder trwał od 2010 do 2011 roku. 

Po pewnym czasie Ewa D. poślubiła swojego kochanka, jednak po tym fakcie dalej dawała mu zlecenia, a nepotyzm trwał w najlepsze. 

W styczniu 2012 roku o istnieniu tego zjawiska dowiedziała się prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku. Wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Ewa D. nieoczekiwanie się rozchorowała. Zdiagnozowano u niej depresję, która przedłużała się przez kolejne lata. 

Ostatecznie wydano opinię wedle której sędzia nie może odpowiadać za swoje czyny "ani teraz, ani nigdy" właśnie z powodu przedłużającej się depresji. Sprawa się przedawniła, a postępowanie umorzono. 

Ewa D. nie poniosła żadnej kary za czyny, których się dopuściła. Teraz jest sędzią w stanie spoczynku i jako emerytka może liczyć na wysoką emeryturę przekraczającą 6 tys. zł. 

emde/fakt.pl