O siostrze Cristinie Scuccia głośno zrobiło się z powodu jej wystąpienia we włoskiej edycji muzycznego talent show. Echa dyskusji dotarły także nad Wisłę, gdzie spierano się, czy zakonnicy w ogóle wypada brać udział w takim show. Jedni uważali, że to ciekawa postawa, świadectwo i szansa na ewangelizację, zaś inni oburzali się, że "The Voice of Italy" to nie jest program dla osób duchownych.

Urszulanka zdawała się w ogóle nie zwracać uwagi na głosy sprzeciwu i konsekwetnie przechodziła do dalszych etapów muzycznego show. Aż doszła do samego finału, w którym brawurowo wykonała piosenkę "Lungo la Riva" (utwór napisany specjalnie dla niej), co dało jej pierwsze miejsce w "The Voice of Italy". Niepozorna zakonnica zebrała aż 62 proc. wszystkich głosów.

Zapewne na nowo powróci dyskusja, czy to dobrze, że siostra wzięła udział w takim programie i jakie owoce to przyniosło. Dlatego warto dodać, że s. Cristina podczas finałowego odcinka zmówiła wraz z publicznością modlitwę "Ojcze Nasz", co z pewnością było pięknym świadectwem. Był to całkiem spontaniczny, niezaplanowany gest i wprawił w zakłopotanie prowadzących program, ale publiczność podjęła modltwę. 

Warto również pamiętać, że jej udział w muzycznym programie pochwalił na Twitterze kard. Gianfranco Ravasi, przypominając słowa z listu świętego Piotra "Niech każdy służy innym zgodnie z otrzymanym darem". Zaś w trakcie finału kard. Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady Kultury, umieścił na Twitterze cytat z Kasjodora: "Jeśli będziemy popełniać niesprawiedliwość, Bóg zostawi nas bez muzyki". 

Zakonnica miała nawet zażartować, że teraz to już czeka tylko na telefon od papieża Franciszka.

MaR

Więcej filmików z finału "The Voice of Italy" można zobaczyć TUTAJ