Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz pogania Brytyjczyków do opuszczenia Unii Europejskiej. Dlaczego tak mu się spieszy? Czyżby Schulz nie mógł się doczekać, aż po wyjściu Londynu silniejszą rolę będą w UE odgrywać Niemcy? A wtedy nikt już nie stanie na drodze centralistycznych planów Schulza, Junckera i spółki, tworzenia europejskiego rządu kontrolowanego, oczywiście... z Berlina.

"Opóźnienia jedynie ze względu na taktykę partyjną brytyjskich konserwatystów szkodzi wszystkim" - powiedział Schulz w rozmowie z tygodnikiem "Bild am Sonntag" i zażądał, by Brytyjczycy już we wtorek na szczycie UE złożyli wniosek o opuszczenie struktur wspólnoty.

Schulz stwierdzil, że przeciąganie stanu zawieszenia doprowadzi do "jeszcze większej niepewności co zagrozi też miejscom pracy".
Schulzowi wtórował szef frakcji konserwatystów w PE, Niemiec Manfred Weber z CSU. "Rozpoczynająca się taktyka opóźniania jest nieakceptowalna" - stwierdził w rozmowie z tym samym medium. Jak dodał, Wielka Brytania powinna opuścić UE w ciągu dwóch lat, a najlepiej w ciągu jednego roku.

Dlaczego Niemcom tak się spieszy? Oj, chyba wbrew zapewnieniom z Urzędu Kanclerskiego wcale nie tak wiele łez wylano w Berlinie po czwartkowym referendum...

hk/faz.net