Joanna Scheuring-Wielgus, kandydatka do Parlamentu Europejskiego z list Wiosny dwa lata temu oddała swoje psy do schroniska. Potem pod tym samym schroniskiem walczyła o dobro zwierząt! Tym razem posłanka przyznała się po co idzie do Parlamentu. 

– Miała dom z ogrodem, ale nie było jej stać na spłatę kredytu, więc przeprowadziła się do mieszkania. Chyba po prostu nie chciało jej się nimi zajmować – mówiła "Faktowi" osoba z otoczenia parlamentarzystki.

– Musieliśmy oddać psy, bo mam alergię. Kundli nikt ze znajomych nie chciał - twierdziła Scheuring - Wielgus 

W grudniu 2018 r. przed tym samym schroniskiem Scheuring-Wielgus zachęcała, aby nie kupować i nie odpalać fajerwerków w sylwestra, a zamiast tego wesprzeć zwierzęta.

- Moim zdaniem trzeba pomyśleć o tym, co się dzieje 31 grudnia i 1 stycznia w Toruniu. Powinniśmy w ten wieczór zadbać o naszych przyjaciół, czworonogów, prosimy mieszkańców Torunia, dla których ważne są hasła ochrony przyrody i ochrony zwierząt, aby nie kupowali fajerwerków, tylko wpłacili parę groszy na jedyne w Toruniu schronisko dla bezdomnych zwierząt - mówiła w grudniu ubiegłego roku, na kilka dni przed sylwestrem.

Dziś próbowała ratować swój wizerunek. W rozmowie z gazeta.pl powrócił temat oddania psów do schroniska.Pytana przez dziennikarza o to, czy wpłacała jakieś kwoty na schronisko, do którego oddała swoje psy, potwierdziła. Jednak nie potrafiła podać żadnej kwoty i zasłaniała się... niepamięcią. 

Pytana o to, czy posłanka będzie przeznaczać jakieś kwoty na to schronisko, odpowiedziała

- Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym.... - stwierdziła Scheuring-Wielgus.

- 20 tys. zł to był pewnie koszt utrzymania tych psów przez trzy lata - zauważył dziennikarz.

- To pewnie gdybym się dostała do europarlamentu... to mogłabym taką kwotę wpłacić... - powiedziała kandydatka Wiosny.

I wszystko jasne! Do Parlamentu Europejskiego idzie po prostu dla pieniędzy...

 

bz/fronda.pl/niezalezna.pl/gazeta.pl