- Zrobimy to od razu po wyborach. To kwestia nowelizacji budżetu na 2020 rok, trzeba iść z tym projektem w wyborach i my to zrobimy - powiedział w TOK FM Grzegorz Schetyna, przewodniczący PO, odnosząc się do obietnicy dotyczącej podwyżek dla nauczycieli.

Przewodniczący PO pytany oto, czy już wsparł protestujących, tak jak Lech Wałęsa, który wpłacił 1000 zł na fundusz strajkowy, przyznał:

- Jeszcze nie zdążyłem wpłacić - powiedział Schetyna, ale podkreślił, że to świetna akcja

- Solidarność z nauczycielami jest potrzebna. Ten strajk nie może zginąć, bo na tym zależy PiS - przekonywał Schetyna

- Widziałem, jak PiS przesuwał w cień strajk opiekunów osób z niepełnosprawnościami. I ten protest zgasł. Tu może być podobnie.

Jeżeli tej sprawy nie uda się zamknąć teraz, to my ją zamkniemy po wyborach parlamentarnych i te podwyżki zrealizujemy - zapewniał

- Nie było zielonego światła z Nowogrodzkiej, żeby to rozwiązać. W innych sprawach czy protestach było inaczej, Kaczyński dawał sygnał, że trzeba to załatwić natychmiast, bo ta czy inna grupa jest ważna w politycznym wariancie. A nauczyciele ważni nie są, bo PiS nie może na nich liczyć - powiedział Schetyna.

- Na miejscu PiS rozmawiałbym też z opozycją, bo trzeba pisać scenariusz rozwiązania tego problemu razem z tymi, którzy mogą i będą rządzić po wyborach. Trzeba na to spojrzeć z perspektywy kilku lat - podkreślał Schetyna. 

- Trzymam kciuki. Tylko determinacja nauczycieli może wymusić rozmowy. To pokazuje rządowi, że muszą realizować postulaty strajkujących - mówił przewodniczący PO.

Czasem ma się wrażenie, że niektórzy powinni spojrzeć w lustro.

 

baz/TOK FM