Grzegorz Schetyna znowu w skandaliczny sposób atakuje Prawo i Sprawiedliwość oraz premiera Mateusza Morawieckiego. Powstaje pytanie, czy gdyby zakazać Platformie używać słów „PiS” czy nazwisk polityków Prawa i Sprawiedliwości, przestaliby się w ogóle odzywać? To całkiem prawdopodobne. Tym razem Schetyna w trakcie konwencji w Krakowie zarzucał premierowi, że ten jest… kłamcą.

Nie możemy zaakceptować i przyzwyczaić się do tego, że władza musi kłamać, że kłamie. Na tej karcie historii musi być napisane, że Polacy się na to nie zgodzili. Dlatego nie możemy milczeć. Musimy głośno zaprotestować. Inaczej ta hańba i nas okryje”

- mówił lider PO.

Dalej grzmiał:

Musimy bardzo głośno powiedzieć: kłamca nie może być premierem RP. Jeśli ma honor, jeśli nie chce plamić stron naszej historii, to musi ustąpić”.

W taki sposób lider Platformy odniósł się do wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który przed kilkoma dniami zmienił decyzję Sądu Okręgowego i nakazał premierowi sprostować swoją wypowiedź na temat budowy dróg i mostów za rządów PO-PSL.

Dalej stwierdzał, że rząd PiS „codziennie zapisuje kolejną stronicę wstydu”, my zaś „wstydzimy się za nich teraz, wstydzić się będą nasze wnuki, kiedy przeczytają kiedyś o tej bezczelności, głupocie i destrukcji”.

Przypomnijmy zatem opublikowany niedawno spot PiS, który przypomina pewne niewygodne fakty:

dam/300polityka.pl,twitter