– Polska wykonała z nadmiarem swoją porcję solidarności - jeśli można to tak nazwać, bo to narzucanie komuś czegoś, a solidarności, narzuconej przymusem, nie ma. Przyjęliśmy po najeździe Rosji na Ukrainie około miliona osób – powiedział w programie „Bez retuszu”, w TVP Info europoseł niezrzeszony Jacek Saryusz-Wolski. Polityk ostro skrytykował pomysł europejskiej relokacji uchodźców i napiętnowanie Polski w tej sprawie przez Komisję Europejską.

Jacek Saryusz-Wolski przypominał, że Polska przyjęła już wielu migrantów z Ukrainy, czego KE zdaje się nie dostrzegać. – Migranci ze wschodu i południa powinni być liczeni wspólnie - przekonywał.

Wskazał też, że gdy apelował do unijnych instytucji o pomoc Ukrainie, te nic nie zrobiły. – Nie wierzę w humanitarne intencje Komisji Europejskiej, ponieważ gdy swego czasu wręcz błagałem o polowy szpital dla euromajdanu i niebieskie konwoje, kiedy rosyjskie białe konwoje z bronią zmierzały na Ukrainę, Komisja była głucha na moje prośby – mówił.

Według niego sam pomysł relokacji może być niezgodny z prawem. – Podstawa prawna relokacji jest bardzo wątpliwa i zaskarżono ją do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Jest nielogiczne, że Komisja Europejska podejmuje w tej materii działania, zanim Trybunał się wypowiedział – podkreślił.

– Nigdzie w traktatach nie ma czegoś takiego, jak polityka migracyjna jako kompetencja unijna, więc jest to wszystko wątpliwe jeśli chodzi o podstawę prawną, ale politycznie też to jest wątpliwe – dodał europoseł.

Jacek Saryusz-Wolski nie wierzy w też w jakiekolwiek sankcje, które mogą być nałożone na Polskę za kwestionowanie relokacji. – To są strachy na Lachy. Eurokraci dobrze wiedzą, że jest to niewykonalne na gruncie prawa – wskazywał. – Nie ma np. żadnej podstawy prawnej, żeby redukować fundusze, bo żeby to zrobić, to trzeba wtedy wszystkim, a fundusze są formą rekompensaty za otwarcie rynków przez biedniejszych członków – dowodził.

daug/tvp.info