Po tym jak Grzegorz Schetyna zapewniał, że PO nie chce przyjmowania imigrantów, była premier Ewa Kopacz tłumaczyła się jak z tym było za jej rządów.

Zamieszanie w sprawie tego jakie jest stanowisko PO ws. imigrantów trwa, a Kopacz próbowała dziś wybrnąć, mówiąc na antenie TVN 24, że nie godziła się nigdy na "stały mechanizm rozdysponowywania kwot uchodźców".

"Nigdy nie zgodziliśmy się na stały mechanizm rozdysponowywania kwot uchodźców" - mówiła Kopacz dodając, że za jej rządów uchodźcy mieli być przyjmowani "według twardo zapisanych kryteriów". Nie wiadomo tylko, czy równie twardo egzekwowano by owe kryteria. Schetyna dziś nie chce imigrantów, a Kopacz tłumaczy się ze swojej polityki. Mówiła: "Fakty są takie: za rządów PO, gdy ja miałam zaszczyt stać na czele rządu i dyskutowano o problemie uchodźców, był czas katastrofy humanitarnej, a Morze Śródziemne stało się olbrzymim cmentarzem".

Kopacz twierdziła także, iż miejsce w Polsce za jej rządów byłoby zapewnione tylko matkom z dziećmi, a słowa Schetyny tłumaczyła, iż są to słowa dotyczące tych imigrantów, którzy przedostają się do Europy z pobudek ekonomicznych.

Wypowiedź Schetyny związała jak widać ręce miłośniczce imigrantów w Polsce, która teraz rysuje obraz "wielkiego cmentarza", dla którego Polska w czasach PO była gościnnym domem...

krp/onet.pl, Fronda.pl