W środę do Warszawy przyjedzie Matteo Salvini, wicepremier włoskiego rządu oraz lider Ligi Północnej. Włoski polityk ma spotkać się z prezesem PiS, Jarosławem Kaczyńskim. Zapowiadane rozmowy liderów wzbudziły zaniepokojenie opozycji, wśród której modne jest ostatnio "przyszywanie" partii rządzącej do Rosji. 

Salvini, zanim został członkiem włoskiego rządu, nie krył prorosyjskich poglądów. Wielu komentatorów i ekspertów wskazuje, że "dogadanie się" z szefem Ligi może być zwiastunem "mocno eurosceptycznego kursu PiS. 

Czy tak jest rzeczywiście i czy w nowym rozdaniu Parlamentu Europejskiego, czyli już po Brexicie, gdy we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów zabraknie brytyjskich torysów, Kaczyński ma jakiekolwiek inne wyjście? 

"Czy to będzie zinstytucjonalizowana współpraca w ramach jednej grupy w PE? Zobaczymy. Mamy bliską współpracę z Fidesz, ale nie ma charakteru instytucjonalnego"- podkreślał europoseł Prawa i Sprawiedliwości, Ryszard Czarnecki w programie "Rzeczpospolitej", #RZECZoPOLITYCE. 

Dziennikarz "Rzeczpospolitej", Michał Kolanko przekonuje w swoim artykule, że jeżeli powstanie sojusz PiS z Salvinim, informacja "prawie na pewno" pojawi się dopiero po zaplanowanych na 26 maja 2019 r. wyborach do Parlamentu Europejskiego, gdyż podejście włoskiego polityka do UE oraz jego kontakty z Rosją raczej nie przysłużą się ugrupowaniu Jarosława Kaczyńskiego. 

"Z drugiej strony konflikt z Brukselą i eurosceptyczne argumenty coraz mniej opłacają się w oczach wyborców Zjednoczonej Prawicy, którzy coraz częściej szukają spokoju i przewidywalności. Im bardziej eurosceptyczny jest PiS, tym bardziej mobilizuje to wyborców opozycji"- pisze Kolanko, którego zdaniem Jarosław Kaczyński ma w zanadrzu zgoła inny wariant: dołączenie PiS do EPP- Europejskiej Partii Ludowej, największej obecnie frakcji w Parlamencie Europejskim. Pozycja EPP po wyborach prawdopodobnie będzie równie mocna. 

"Z naszych informacji wynika jednak, że wtedy EPP opuściłaby być może PO–PSL, ale i posłowie z innych krajów, takich jak Finlandia i nie tylko. W praktyce EPP straciłaby więcej mandatów na odejściach, niż zyskałaby na przyjęciu Polaków z PiS"- sugeruje dziennikarz "Rzeczpospolitej", który wskazuje również na próby utrzymania, a nawet wzmocnienia EKR, co jednak, po odejściu Brytyjczyków, będzie niezwykle trudne. 

Czy ewentualny sojusz z Salvinim jednoznacznie wskazuje na kurs PiS na Wschód? Jerzy Haszczyński z "Rzeczpospolitej" przekonuje, że w Unii Europejskiej próżno szukać, nawet wśród frakcji mainstreamowych, grupy politycznej, w której nie ma partii prorosyjskich lub proputinowskich liderów. W ocenie Haszczyńskiego, oczywiście nie oznacza to, że PiS powinien "dogadywać" się z Ligą Północną. Z drugiej strony dziennikarz "Rzeczpospolitej" ocenia, że nie oznacza to również, że Kaczyński nie powinien spotkać się z Salvinim, aby porozmawiać o przyszłości Unii. Wszak po odejściu Wielkiej Brytanii Włochy będą we Wspólnocie trzecią potęgą. 

"Do spotkania Kaczyński-Salvini ma dojść w środę w Warszawie. Jeżeli zapadną na nim jakieś niezgodne z polską racją stanu decyzje, to krytykowanie będzie pożądane. Na razie trwa zmasowana krytyka, opierająca się na jednej tezie i jednym zdjęciu. Salvini jest prorosyjski, a jego partia ma umowę z partią rządzącą w Moskwie (to z grubsza ta teza) i pozował na moskiewskim Placu Czerwonym w koszulce z wizerunkiem swojego ukochanego Putina"-pisze Haszczyński. Jak dodaje, zarówno zdjęcie, jak i teza, są prawdziwe, to prezes PiS nie ma zbyt wielu opcji, gdyż za EKR osłabi się jeszcze bardziej. 

"Jeżeli jednak kierowałby się jedynie tym, czy w tych międzynarodówkach nie ma partii prorosyjskich, to nie mógłby dla PiS znaleźć żadnego miejsca"- pisze dziennikarz. Jerzy Haszczyński wskazuje, że prorosyjskie partie i proputinowscy politycy są wszędzie, nie tylko- co jest oczywiste- wśród skrajnej prawicy lub komunistycznej lewicy, ale też w czołowych europejskich partiach "miłość do Putina - w słowach czy co gorsza czynach"- podkreślił publicysta. Haszczyński przypomniał, że w samej tylko EPL są w jakimś stopniu prorosyjskie ugrupowania węgierskie czy włoskie, ale też niemieckie czy austriackie. W tym kontekście przypomina byłego premiera Włoch, Silvio Berlusconiego oraz szefa niemieckiej CSU, Horsta Seehofera, który "lubił jeździć na Kreml". Autor artykułu w "Rzeczpospolitej" dostrzega prorosyjskie opcje również wśród socjalistów, ale i w liberalnej ALDE. 

"Co ma ten biedny Kaczyński robić, skoro wszędzie czai się Kreml? Chyba modlić się o drugie referendum brexitowe i pozostanie brytyjskiej Partii Konserwatywnej w ECS"- wskazał dziennikarz, który podkreśla, że PiS powinno szukać sojuszników, z którymi ma więcej niż tylko stosunek do imigracji i eurokracji. 

Na zakończenie Haszczyński przestrzegł przed "długofalowymi decyzjami wspierającymi imperializm Rosji", które są groźniejsze niż koszulki z Władimirem Putinem. 

"Na scenie politycznej nie będzie już Kaczyńskiego, Salviniego, może nawet i Putina, a Nord Stream będzie szkodził nadal"- zakończył. 

yenn/Rp.pl, Fronda.pl