Salafici to islamski fundamentalistyczny ruch, który w ostatnich latach szybko rośnie w siłę u naszych zachodnich sąsiadów. Niedawno jeden z głównych salafickich kaznodziejów zapowiadał, że pożądane byłoby też przekonywanie do islamu Polaków. Zapewniał przy tym, że nie ma mowy o żadnych poparciu dla przemocy.

Prawda wygląda inaczej – i nie chodzi tu tylko o „spekulacje”, których pełno w niemieckiej prasie, ale o twarde fakty. Otóż minister spraw wewnętrznych z Nadrenii Północnej -Westfalii Ralf Jäger poinformował, że dziewięciu aresztowanych niedawno salafitów jest podejrzanych o finansowe wspieranie Państwa Islamskiego. Zasugerował przy tym, że podejrzenie graniczy z pewnością.

Na tym jednak nie koniec. Okazuje się, że salafici odpowiadają też za dwa włamania do katolickich kościołów w Siegerland (Nadrenia Północna -Westfalia). Ich napaści spowodowały straty w wysokości ponad 30 tysięcy euro. Muzułmanie z tej samej grupy napadali także na szkoły.

Po co? By poprzez rabunek pozyskiwać środki finansowe na wsparcie morderców z Państwa Islamskiego. Zostali aresztowani jeszcze w listopadzie ubiegłego roku w głośnej akcji niemieckiej policji. Teraz posiedzą, w więzieniu nabiorą nowych znajomości i za kilka lat, nie ma co w to wątpić, wrócą do dawnego procederu z jeszcze większą werwą.

Tak wygląda w praktyce miłość, pokój i braterstwo, które salafici mają na ustach. Dziwnym trafem przyciągają do swojego ruchu kryminalistów, którzy nie wahają się przed świętokradztwem i napadami na szkoły.

Czy chcemy w Polsce ludzi, który ukradną z naszych kościołów kielichy, a za uzyskane z ich sprzedaży pieniądze będą wspierać morderców chrześcijan na Bliskim Wschodzie? Akceptacja dla fundamentalistów islamskich to nie tolerancja - to czysta głupota.

Paweł Chmielewski