Chrześcijanin nie jest sadomasochistą – przypomniał wczoraj Papież Franciszek podczas homilii. W obliczu trudności po prostu ufnie i z nadzieją powierza się Bogu. Dodam, że może czasem „po prostu”, a czasem trochę skręci w lewo, czy w prawo. Jednak cel jest zawsze jeden – Królestwo Boże.

Dla wielu Bóg jawi się jako Ktoś, kto się nami bawi, a życie wygląda trochę tak, jak w filmie „Truman Show” w reżyserii Petera Weira. Film opowiada o mężczyźnie, który jest bohaterem reality show, jego życie jest reżyserowane, sceneria fikcją, a wszystko co przeżywa jest skrzętnie zaplanowane przez „kogoś na górze”, łącznie z tym, kiedy ma świecić słońce.

Życie z takim błędnym poczuciem musi być bardzo ciężkie. Postrzegać Boga jako nie Kochającego Ojca, ale jako sadystę, któremu sprawia przyjemność zadawanie nam bólu, patrzenie na nasze życie pełne trudności i cierpienia z sarkastycznym uśmieszkiem. Z obrazem Boga, który traktuje nas tak, jak my nieraz traktujemy owady.

Jednak ani Bóg nie jest „sado”, ani chrześcijanin nie jest „maso”.

Bóg dał nam wolność. Możemy wybierać dobro i życie z Nim, lub Go po prostu odrzucić. To nasza decyzja. Możemy zdecydować, czy zachowamy się jak św. Piotr, który po zdradzie Jezusa „gorzko zapłakał”, czy zachowamy się jak Judasz, który mimo znaków i słów, trzymał się swojego planu, a potem, kiedy zrozumiał swój błąd, nie uwierzył w Boga, który przebacza, nie przyszedł do Ojca, „nie zapłakał”, tylko pogrążył się w rozpaczy.

Ważnym jest element zawierzenia. Powierzania siebie, trudnego momentu życia, a nawet każdej chwili. Bóg nie chce, byśmy byli nieszczęśliwi. Zresztą, skoro jest Bogiem i chce naszego szczęścia, cóż złego może się nam stać?

„31 Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? 32 On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować?33 Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? 34 Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej - zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami? 35 Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz?„ (Rz 8, 31 – 35)

 Nie chodzi też o to, by w każdej złej sytuacji, która ma miejsce w naszym życiu widzieć „wolę Boga”. Szczególnie dotyczy to ofiar przemocy fizycznej, czy psychicznej, między innymi wierzących żon, które mają mężów alkoholików i które uważają, że taki mają krzyż, który muszą nieść. NIE, Bóg nie jest sadystą, a Twój krzyż nie może wzbudzać w Tobie nienawiści wobec „oprawcy”.

Ksiądz Marek Dziewiecki pisze o separacji: „W tego typu skrajnej sytuacji fizyczne odejście od osoby uzależnionej nie oznacza wycofania miłości. Nie jest też przejawem okrucieństwa czy zemsty. Jest natomiast - bolesną z konieczności - formą dojrzałej miłości wobec osoby, która w dramatyczny sposób krzywdzi siebie i innych. Jeśli technicznie jest to możliwe, to można zdecydować się najpierw na rozstanie czasowe (np. kilkumiesięczne). Może ono okazać się wystarczające, by uzależniony — ponosząc konsekwencje własnej choroby — uznał, że ma poważny problem i by podjął terapię.”

Analogicznie można powiedzieć o toksycznej sytuacji w pracy. Mamy tylko jedno życie. Nie warto oddać go wyżywającemu się szefowi. Zawsze jest wyjście, choć z pewnością wiąże się z niełatwymi dla nas decyzjami.

Jak to mówił św. Ignacy Loyola „Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj jakby wszystko zależało od ciebie.”

Poza tym „pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam” (J 14,27). Nawet jeśli nie odzyskasz zdrowia, wciąż będziesz mieć długi, niezbyt satysfakcjonującą pracę, problemy z dziećmi, z szefem, czy kolejne kłody, które masz poustawiane pod nogami – powierz to wszystko Bogu. Być może nie zobaczysz radykalnej zmiany, nie wygrasz na loterii, nie otrzymasz podwyżki, jednak dostaniesz coś cenniejszego – pokój, który zmieni Twoje podejście, oraz odwagę, bo Dobry Bóg jest z Tobą.

Karolina Zaremba