Student z Izraela chciał polecieć z Niemiec przez Kuwejt do Bangkoku. Nie udało się, bo Kuwejtczycy nie wpuścili go do samolotu - z zasady nie obsługują obywateli Izraela. Student, Adar M., odwołał się do niemieckiego sądu. Na próżno, bo prawodawstwo niemieckie nie przewiduje zakazu dyskryminacji z powodu obywatelstwa. Z powodu przynależności etnicznej, owszem - ale tu teoretycznie nie o to chodzi.


Kuwejt ma dość specyficzne prawo, od lat 60. zabraniając przedsiębiorcom w swoim kraju zawierania umów z obywatelami Izraela. Kuwait Airways nie miały więc prawa obsłużyć Adara M. w świetle ustawodawstwa swojego macierzystego kraju. Teoretycznie nie chodzi tu o antysemityzm, ale o nieuznawanie państwa Izrael. W praktyce ta granica jest dość mglista.


Sędzia we Frankfurcie orzekł jednak, że od linii lotniczych nie można oczekiwać złamania prawa ich kraju - dlatego w tym przypadku są niewinne. Gdyby prawo kuwejcie dyskryminowało Żydów jako takich, to co innego - byłoby to nie do pogodzenia z prawem niemieckim, tego zakazującym. Ale już dyskryminacja ,,obywateli Izraela'' -jest dozwolona...

mod/spiegel.de