Katolickie małżeństwo Robert i Clynthia Gifford z USA padli ofiarą ideologicznego faszyzmu. Para nie zgodziła się w 2012 roku, by dwie lesbijki wynajęły należące do nich obiekty w celu organizacji homoseksualnego „ślubu”. Sąd uznał, że dopuścili się „dyskryminacji” i muszą zapłacić 10 tysięcy dolarów grzywny państwu oraz wypłacić 3 dalsze tysiące lesbijkom. A wszystko dlatego, że nie chcieli, by w obiektach, których są właścicielami dochodziło do aktów sprzecznych z prawem Bożym. Sąd stwierdził, że decyzja katolickiej pary wywołała „psychiczny ból i cierpienie” u lesbijek.

I jest prawdopodobne, że tak było: ale co to zmienia? Sięgając po skrajny przykład, skazanie mordercy na karę pozbawienia wolności z pewnością wywołuje u niego „psychiczny ból i cierpienie”, ale nie oznacza to jeszcze, że jest to zła decyzja! Sąd posunął się więc do wykorzystania irracjonalnej, niezgodnej z fundamentami zachodniej kultury argumentacji.

Co ciekawe jest bardzo możliwe, że mamy tu tak naprawdę do czynienia z prowokacją. Lesbijki bowiem zadzwoniły do katolickiej pary i chciały wynająć lokal na swoje „wesele”, a zarazem nagrywały całą rozmowę nie informując o tym drugiej strony. Co więcej katolickie małżeństwo było gotowe udostępnić swoje budynki dla organizacji „wesela” lesbijek, nie zgadzając się jedynie na przeprowadzanie w nich samej ceremonii „zaślubin”. Trzeba do tego dodać, że para, o której mowa, mieszka w budynkach, które chciały wynająć lesbijki. Jest to bowiem ich własne gospodarstwo rolne. Sąd amerykański oczekuje więc, że jeżeli obywatel chciałby wynajmować komuś swój własny dom, to oznacza to od razu, że wpuści tam każdego, kto zapłaci!

pac/lsn