To skandal, tak można opisać wydarzenie jakie miało miejsce w Gdyni. Sąd odebrał rodzicom dwumiesięcznego synka i przekazał do rodziny zastępczej. Kurator zaopiniował to w ten sposób: "rodzice nie wykupili dziecku przepisanych leków a ponadto nie posiadają odpowiednich warunków finansowych i bytowych". Czy to kwalifikuje się do takiego wyroku? 
 
 
Zachowanie kuratora i sądu zmobilizowało sąsiadów młodych rodziców. Podnieśli oni w tej sprawie alarm:  "nie pozwolimy by jedynie z powodu braku pieniędzy pozbawiać dziecko biologicznych rodziców".
 
 
Dramatyczną historię młodych rodziców opisała TVP Gdańsk. Krótka informacja prasowa charakteryzująca normalnych rodziców: "On lat 20, ona 22. Mieszkanie wynajęli w grudniu, kiedy mały się urodził. Niemal cały zarobek Macieja idzie na wynajęcie mieszkania. 

Jeszcze kilka godzin wcześniej była z małym w szpitalu, spędziła tu ostatnią noc. Enriqe - bo tak małemu dali na imię rodzice - stał się ulubieńcem całego oddziału, mówią, że jest tu niemniej słynny niż sam Iglesias. 

Karolina i Maciej są młodzi i niedoświadczeni życiowo. A do tego bez pieniędzy. Pytanie czy brak pieniędzy może być głównym powodem do odebrania rodzicielstwa? "
 
 
Analizując ten dramat trzeba zadać sobie pytanie: czy kurator nie powinien stracić uprawnień za takie potraktowanie rodziców i ich  dziecka? Dlaczego uznał, że dziecku dzieje się krzywda? Kwestia finansowa na pewno nie jest powodem do rozbijania rodzin. 
 
 
Pomoc społeczna w tej sprawie nie popisała się. Dopiero po naświetleniu sprawy przez TVP MOPS wszczęła odpowiednie kroki by pomóc młodym rodzicom.
 
 

A kurator sądowy tak skomentował pytanie dziennikarzy: "Nie powiem nic".
 
 
sm/tvp Gdańsk