Australijska zakonnica Patricia Fox pod naciskiem władz Filipin opuściła ten kraj i wróciła do swojej ojczyzny. Trwająca od kwietnia jej batalia z Biurem Imigracyjnym była podyktowana oskarżeniem 72-letniej misjonarki o udział w antyrządowych manifestacjach i o krytykę polityki prezydenta Rodrigo Duterte. Ona sama stwierdza, że na Filipinach wzrasta tyrania.

Siostra Fox pracowała na Filipinach 27 lat, zajmując się głównie ubogimi farmerami i ludami tubylczymi. Ostatnio brała udział w międzynarodowym śledztwie mającym wyjaśnić sprawę łamania praw rolników i zabójstw członków plemion Lumad na wyspie Mindanao. W 2017 r. prezydent ogłosił tam stan wojenny. Władze Filipin zarzuciły jej działalność polityczną, a tym samym złamanie zasad na jakich wydana jej została wiza.

Na pożegnalnej konferecji zakonnica przypomniała słowa Franciszka, że nie może nazywać się chrześcijaninem ten, kto w obliczu poważnego łamania praw człowieka, nie działa, tylko przygląda się temu w milczeniu. Odpowiadając na pytania dziennikarzy tuż po przylocie do Australii s. Fox stwierdziła, że w tym momencie na Filipinach nasila się łamanie praw człowieka i panuje tyrania. „Od dłuższego czasu szerzy się tam kultura bezkarności, która teraz się pogłębia” – dodaje.

Katolicy na Filipinach, którzy ze względów bezpieczeństwa chcą pozostać anonimowi wskazują, że wydalenie siostry jest ostrzeżeniem dla każdego, kto ośmieliliby się krytykować obecne władze. To co spotkało s. Patricię może spotkać księży, zakonnice, a także świeckich. Mimo istniejących problemów Kościół stara się jednak o dialog z władzami, szczególnie w tak palących kwestiach jak wyroki śmierci na narkomanach bez ich osądzenia, stan wojenny na Mindanao, czy bezkarne morderstwa urzędników i duchownych. Każdy kto pracuje dla Kościoła stara się nie przyciągać do siebie uwagi choćby z powodu tego, że od stycznia tego roku zamordowano już 3 kapłanów diecezjalnych – mówi anonimowe źródło.

źródło: VaticanNews