Truizmem jest stwierdzenie, że Polacy słabo znają historię swojej Ojczyzny, co jest jedną z przyczyn tego, że tak łatwo ulegają „pedagogice wstydu”, serwowanej im przez najbardziej opiniotwórcze media. Dlatego nikogo, kto rozumie wynikające z tego powodu zagrożenie nie trzeba przekonywać, jak ważne jest to, czego młode pokolenie uczy się w szkole. A że z polską oświatą z roku na rok jest coraz gorzej, przekonują kolejne publikowane raporty. Wiedza humanistyczna spychana jest w coraz większym stopniu na margines, deprecjonowana, traktowana jako nieużyteczna w nowoczesnym świecie. Swoje dokładają też rządzący, którzy nie są w żadnym stopniu zainteresowani przeciwdziałaniem tym negatywnym trendom. Przypomnijmy, że Platforma Obywatelska proponowała zmniejszenie godzin historii w szkole i odejście od tradycyjnego nauczania systematyzującego wiedzę uczniów, a minister Barbara Kudrycka swoimi „reformami” wyprowadza z równowagi nawet pozytywnie nastawionych do obecnych władz rektorów i profesorów. Efektem zmian w nauczaniu historii miała być „historyczna papka”, nie dająca praktycznie żadnej wiedzy i nie kształtująca tożsamości narodowej i patriotyzmu młodych Polaków. I to wszystko w czasie, gdy na te wartości środowiska liberalno-lewicowo-postkomunistyczne przypuszczają zmasowany atak. Ma on na celu rozmazanie historycznych doświadczeń i wypływających z nich nauk, a także podważenie i zrelatywizowanie kluczowych dla naszych dziejów wydarzeń. Sytuacji tej sprzyja agresywna polityka historyczna prowadzona przez Niemcy i Rosję, które fałszują historię i wykorzystują ją do swoich aktualnych celów. Polska pozbawiona tożsamości, wstydząca się swoich korzeni – to pożądany stan dla obu tych ośrodków.

Zgubne skutki prywaty

Jak w czterech, niezbyt opasłych tomach opisać historię Polski? To niełatwe zadanie postawiło wydawnictwo Biały Kruk przed czterema historykami. Pomimo tych trudności autor drugiego tomu – dr Robert Kościelny wychodzi z powierzonej mu misji obronną ręką. „Przedmurze chrześcijaństwa. Czasy królów elekcyjnych” to pięknie ilustrowana, wspaniale graficznie i edytorsko przedstawiona historia opowiedziana poprzez działalność wielkich postaci, które przestrzegały przed grożącemu państwu upadkowi moralnemu, słabnięciu cnót obywatelskich i wzorów postaw i działały na rzecz jego bezpieczeństwa i rozwoju. Autor ukazuje jak ważną rolę w Rzeczypospolitej Obojga Narodów odegrał Kościół katolicki i jego wybitni reprezentanci księża – kaznodzieje, tacy jak: Piotr Skarga, Ignacy Krasicki, Stanisław Staszic, czy Hugon Kołłątaj. Demaskowali oni ułomności polskiej rzeczywistości (choćby kwestię chłopską) krytykowali nie tylko szlachtę, ale i magnaterię i ich postępujące zobojętnienie na sprawy Ojczyzny. Dr Kościelny przekonuje, że dzięki takiej postawie kleru w kraju od początku XVII wieku wzrastała pobożność, świadomość religijna, a także poziom wykształcenia. Stąd też fenomen Konstytucji 3 Maja, która pomimo tego, że powstała w czasach wzmożonego antykatolicyzmu, była dokumentem podkreślającym znaczenie Kościoła katolickiego w dziejach kraju. A nie były lata łatwe, zewsząd bowiem nasz kraj otoczony był przez drapieżnych sąsiadów, szykujących się do napaści. Co więcej, kwitła reformacja, która doprowadziła wielu, przede wszystkim magnatów, wykorzystujących ją do zwiększenia swojej niezależności, do zdrady Ojczyzny.

Królestwo wolności

Czytając dzieje naszych przodków ciężko nie odczuć dumy, nie zachwycić się ich osiągnięciami cywilizacyjnymi i poziomem kulturowym. Historyk pokazuje jednak też druga stronę medalu. Tą, która dominować będzie przez kolejne wieki i która i dziś wpływa na sposób patrzenia na Ojczyznę u wielu Polaków. Wielki upadek Rzeczypospolitej nie miałby zapewne miejsca, gdyby nie stopniowy upadek moralny jej obywateli – tych, którzy mieli ją bronić. Pokazuje też, jak odmienny na tle innych krajów, zarówno zachodniej jak i wschodniej Europy był system panującej u nas władzy. I choć przyciągał on do Rzeczypospolitej pomniejsze narody, to stanowił powód niechęci i obmowy w innych stolicach. W czasie samodzierżawia i monarchii absolutnej, gdy jedno słowo władcy stanowiło prawo – szlachecka wolność mogła drażnić, wzbudzać zazdrość i niechęć. Dlatego też Rzeczypospolita nie miała dobrej prasy, ukazywano ją jako kraj nieomal barbarzyński, dodatkowo niechęć wzmacniała, w dobie wojen religijnych, dominacja katolicyzmu i tolerancja religijna.

Dr Kościelny rozprawia się też ze stereotypami dotyczącymi dzisiejszych zarzutów wobec tego okresu, krytyki szlacheckiej wolności jako źródła wszystkich nieszczęść, ksenofobicznemu nastawieniu wobec innych narodów i religii, a także liberum veto – jako bezpośredniej przyczyny późniejszego upadku. Warto w tym miejscu przywołać słowa ks. kard. Stanisław Nagy, który podczas prezentacji książki podkreślał, że w prezentowanym okresie historycznym Kościół katolicki potrzebował opieki narodowej, gdyż sam nie był w stanie obronić się przed „(...) nawałą ze Wschodu. Tymczasem państwo wyrasta na kolosa w skali Europy, a może i świata. Osłania husarskimi skrzydłami od nawały zła ze Wschodu. I pod te skrzydła husarskie Kościół się chroni. Dlatego też na swój sposób pochylamy się nad tym tomem, by wyrazić swą wdzięczność za to, co naród zrobił dla Kościoła tego czasu. Naród reprezentowany przez królów elekcyjnych. Wydawało się, że może to być tylko słabość. Tymczasem jakże ten naród zabłysnął wielkością!”. To prawda, zabłysnął i to na tyle silnie, że błysk ten odczuwamy jest do dziś.

Aleksander Kłos

Przedmurze chrześcijaństwa. Czasy królów elekcyjnych” dr Robert Kościelny, Biały Kruk 2013