Minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk i jego urzędnicy zapewniają sobie właśnie  uprawnienia, które grożą nadużywaniem władzy wobec obywateli. „Będą mogli sięgnąć do bazy online orzeczeń i sprawdzić szczegółowo nie tylko, czy ktoś popełnił przestępstwo, ale np. protokoły z rozpraw rozwodowych czy o ustalenie ojcostwa, dane osobowe podsądnych dotyczące np. preferencji seksualnych czy to, dlaczego upadła firma danego obywatela” - pisze „Rzeczpospolita”.

Osobę „niewygodną” zawsze będzie można sprawdzić i znaleźć na nią „haka”.

– To gorzej niż za komunizmu – ocenia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Iustitia. – Wtedy przynajmniej oficjalnie nikt nie miał takiego prawa.

Uchwalona w ubiegłym tygodniu ustawa sędziowska daje ministrowi prawo przetwarzania danych stron postępowania sądowego i administrowania nimi. Wejdzie ona w życie już w tym roku)

Sab/Rzeczpospolita