Emerytów i rencistów czeka w 2019 r. nie tylko waloryzacja świadczeń, ale i odniesienie minimalnej emerytury w 2019 r. do 1100 zł - przewiduje projekt, który jest zapisany w wykazie prac legislacyjnych rządu. O tych propozycjach mówili m.in. goście Justyny Golonko w Polskim Radiu 24.

W wykazie prac rządu zaznaczono, że rząd planuje jednorazową modyfikację obecnie obowiązujących zasad waloryzacji. Zmiany mają polegać na podwyższeniu najniższych świadczeń do 1100 zł w przypadku najniższej emerytury, renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, renty rodzinnej i renty socjalnej. Z kolei najniższa renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy ma wynosić 825 zł.

Nowy mechanizm przewiduje, że emeryci dostaną minimum 70 zł podwyżki.

W wykazie prac zwrócono uwagę, że chodzi "o zastosowanie ustawowego wskaźnika waloryzacji, przy zapewnieniu minimalnej gwarantowanej podwyżki świadczenia na poziomie 70 zł."

Za projekt ustawy w tej sprawie ma być odpowiedzialny resort rodziny, pracy i polityki społecznej. Według planów, proponowane rozwiązania mają być przyjęte w IV kwartale 2018 r.

Jak podkreślą Tomasz Kaczor, szczególne powody do zadowolenia mają na pewno renciści, gdyż w Polsce, najuboższymi są właśnie renciście, nie emeryci.

− Dla nich każda podwyżka jest znacząca, i sam fakt zatroszczenia się o nich jest bardzo dobry, mówi ekonomista.
Jak jednocześnie zauważa, ważne jest, aby były środki na te podwyżki, i to nie tylko na jeden rok, ale na lata.

− Te podwyżki zostają na lata, mamy w tej chwili nadwyżkę budżetową, jednocześnie słyszymy o rewidowanych w dół prognozach gospodarczych, stąd pytanie czy rząd nadal będzie tak bogaty jak teraz, pyta Kaczor.

Paweł Majtkowski również chwali plany rządu, uważając je za dobre, ale jednocześnie przypomina, że w przyszłym roku mamy wybory do parlamentu, i to na pewno rząd bierze pod uwagę.

I przypomina, że emerytów i rencistów czekają w przyszłym roku również inne zmiany – np. waloryzacja świadczeń kwotowo-procentowa, czyli podstawą będzie podwyżka o 3,26 proc., ale nie mniej niż 70 zł.

−To oznacza, że ci, którzy mają emerytury poniżej 2-2,1 tys. zł, dostaną podwyżkę większą niż wynika to z przeliczenia procentowego, wylicza Paweł Majtkowski.

I dodaje, że trzeba pamiętać, że w ten sposób zwiększa się baza świadczenia, czyli każde kolejne podwyżki będą naliczane od tego powiększonego świadczenia.

− To bardzo dobra wiadomość również dlatego, że dotychczas średnie emerytury i renty rosły zdecydowanie wolniej niż średnie płace, zauważa Roman Przsnyski.

Jak podkreśla, to rodzi problem rozwarstwienia, stąd trzeba pomóc emerytom i rencistom, szczególnie tym z najniższymi świadczeniami.

− Pamiętajmy, że koszty życia też rosną i należy pomóc tej najuboższej części społeczeństwa, mówi Roman Przasnyski.

mod/Polskie Radio