Rząd kanclerz Angeli Merkel może upaść, wpędzając Niemcy w kolejny głęboki kryzys polityczny. Szef MSW Horst Seehofer, kierujący zarazem współrządzącą krajem bawarską partią CSU, niemal podał się do dymisji. Niemal, bo najpierw ogłosił, że odchodzi, ale potem zapowiedział jeszcze ostatnie rozmowy z Merkel. Chodzi o kryzys migracyjny.

CSU Seehofera ma bardzo konkretny plan. Chce, by do Niemiec nie mogli wjeżdżać imigranci, którzy nie mają dokumentów, ani ci, którzy złożyli już wniosek o azyl w innym kraju unijnym. Merkel zasadniczo nie odrzuca takiego rozwiązania, ale chce, by zostało przyjęte na forum całej Unii Europejskiej. Kanclerz zdecydowanie sprzeciwia się samodzielnej polityce migracyjnej Niemiec.

Szefowa niemieckiego rządu miała nadzieję, że Seehofera uda się uspokoić ubiegłotygodniowym szczytem UE w Brukseli, gdzie podjęto decyzje o utworzeniu centrów kontroli migrantów. Dla szefa CSU to jednak za mało.

Sytuacja jest niezwykle napięta, bo utworzenie obecnego rządu zajęło Merkel prawie pół roku. Jeżeli CSU zerwałaby koalicję, to albo szefowa CDU porozumiałaby się ze skrajną lewicą - Zielonymi - albo potrzebne byłyby nowe wybory.

Tymczasem CSU prowadzi bardzo ostrą politykę nieszczególnie bacząc na opinię niemiecką w całym kraju. Wkrótce w Bawarii odbędą się wybory samorządowe i Seehofer robi to, czego oczekują Bawarczycy, a ci, przez kilka lat najbardziej narażeni na bezpośrednie skutki masowej migracji, mają niekontrolowanego napływu uchodźców dość.

jr/spiegel