Jak twierdzi Fakt, 23 marca 2018. z meksykańskiego Cancun wystartował należący do PLL LOT Boeing 787 Dreamliner o numerze SP-LRF. Półtorej minuty po starcie zaczęły się poważne problemy.
Najpierw prawy silnik samolotu wpadł w silne wibracje, które powtórzyły się pół godziny później. 70 minut po starcie, o 22.40 czasu polskiego na zapytanie załogi Centrum Operacyjne LOT nakazało lądowanie w trybie awaryjnym. Samolot znajdujący się wtedy u wybrzeży Florydy został skierowany na najbliższe lotnisko – do Miami.
Po wykonaniu skrętu w prawym silniku mocno spadło ciśnienie oleju. W tej sytuacji Centrum Operacyjnenakazuje załodze zawrócić i polecieć do... Nowego Jorku.
Decyzja ta wydaje się nie tylko nieracjonalna ale zagrażająca bezpieczeństwu lotu a tym samym życiu pasażerów. Być może jej przyczyną była konieczność poniesienia dodatkowych kosztów w przypadku lądowania w Miami. Tamprzecież:
„należałoby dać pasażerom zakwaterowanie i posiłki, i wysłać na Florydę kolejną maszynę, by ich zabrała” – twierdzą informatorzy z LOT.
W Miami bowiem pasażerowie lecący z Meksyku i nie posiadający amerykańskich wiz musieliby pozostać w strefie tranzytowej lotniska, gdzie należałoby zapewnić im wyżywienie, noclegi itp. Tymczasem na lotniku JFK w Nowym Jorku czekała już przygotowana dla innych pasażerów (mieli amerykańskie wizy) maszyna gotowa do lotu, do której mogli wsiąść.
Samolot zgodnie z poleceniem Centrum zawrócił więc do Nowego Jorku. 23 minuty później piloci musieli wyłączyć prawy silnik. Pół godziny później dławić zaczął się silnik lewy... a do Nowego Jorku pozostały jeszcze dwie godziny lotu... Samolot zrzucił paliwo i ostatecznie o 1:44 czasu polskiego w trybie alarmowym wylądował na lotnisku JFK.
PLL LOT twierdzi, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami oraz że dzień przed wylotem dokonano przeglądu obu silników.
Doświadczony pilot Dreamlinerów stwierdza jednoznacznie::
„Samolot był o krok od katastrofy!”
Maszyna pozostała przez dwa tygodnie w Nowym Jorku - wymieniono oba silniki.
Reporterzy Faktu cytują „Biuletyn bezpieczeństwa lotniczego floty B787”, periodyk PLL LOT nr 3/2018 w całości poświęcony omówieniu przytaczanego przypadku. Autor, doświadczony pilot Dreamlinera Tomasz Smólski przyznaje, że trzysekundowe „ENGINE SURGE” w jedynym działającym jeszcze silniku mogło doprowadzić do jego wyłączenia.
W Biuletynie czytamy:
"Po lądowaniu okazało się że „dobry silnik” miał uszkodzenia uszczelnienia sprężarki kwalifikujące go do natychmiastowej wymiany” oraz, że przez lata w PLL LOT „prawdopodobieństwo, że drugi silnik może się zepsuć w tym samym locie, było minimalne. Rolls-Royce nauczył nas, że to nieprawda. Z ostatnich biuletynów jasno wynika, że wyłączenie jednego silnika gwałtownie zwiększa prawdopodobieństwo awarii tego drugiego”.
Zatem piloci lecący z Cancun mieli pełną świadomość podjętego ryzyka. Czy pasażerowie także?
W Biuletynie cytowane są też przepisy, odnoszące się do omawianej sytuacji - w przypadku wyłączenia silnika, w jak najkrótszym czasie należy lądować na najbliższym lotnisku zapasowym, które się do tego nadaje i panuje na nim odpowiednia pogoda.
Tomasz Smólski podkreśla:
„Na bok muszą odejść rozważania o dostępności drugiej załogi, mechaników, części, paliwa, hoteli itd.”
W oświadczeniu przesłanym WP.pl LOT wyjaśnia:
"Kapitan rejsu LO6506 stwierdził usterkę silnika, a następnie podjął decyzję o lądowaniu w jednym z portów zapasowych, czyli na Lotnisku JFK w Nowym Jorku. Podczas lotu z Cancun ani przez chwilę nie było zagrożenia dla pasażerów, gdyż zgodnie z zaleceniami producenta silników samolot B787 Dreamliner może bezpiecznie kontynuować lot na jednym silniku przez cztery godziny, a zgodnie z bardziej restrykcyjnymi zasadami ustalonymi wewnętrznie przez LOT przez trzy godziny"
oraz, że:
"procedura ETOPS (Extended Range Twin Operations) pozwala samolotom pasażerskim na operowanie na trasach odległych o określoną ilość czasu od najbliższego lotniska awaryjnego".
Na koniec oświadcza, że:
"podczas rejsu z Cancun 23 marca decyzja o wyłączeniu jednego silnika nastąpiła w momencie, kiedy dystans między Miami i Nowym Jorkiem był porównywalny, dlatego lądowanie na Lotnisku JFK było uzasadnione".
ochmartyna/Fakt.pl, wp.pl