Portal Fronda.pl: Były reporter „The New York Timesa”, a obecnie dziennikarz prokremlowskiej telewizji propagandowej Russia Today Chris Hedges opublikował artykuł „Nowi europejscy faszyści” dotyczący polskiego rządu. W tekście przywołani są Jarosław Kurski i Piotr Stasiński, jako główne źródło informacji o sytuacji w Polsce. Czy możemy mówić o kompromitacji dziennikarzy "Gazety Wyborczej"?

Ryszard Makowski: Nie można mówić o kompromitacji dziennikarzy "Gazety Wyborczej", bo w ich przypadku nie ma czegoś takiego jak "kompromitacja". Od dłuższego czasu jest to gazeta antypolska i koncentruje się na tym, żeby cały czas stosować wobec Polaków pedagogikę wstydu. Nie wiem skąd mają czelność, żeby nas w kółko wychowywać, w kółko pouczać i w kółko przypisywać nam najgorsze cechy, jakie kiedykolwiek miała ludzkość, łącznie z antysemityzmem, czy nacjonalizmem. Dla nich nie do przyjęcia jest hasło "Polska dla Polaków". W świecie, który się teraz stworzył, widzimy, że to "ciemnogrodzkie" hasło jest przydatne i to "Polska dla Polaków" może nas ochronić przed niebezpieczeństwami, które czyhają i, które są już realne w świecie zachodnim, gdzie postawiono na "multikulti", które okazało się być kompletną porażką.

Szefowie "Gazety Wyborczej" twierdzą teraz, że „odpowiedzieli tylko na pytania” i nie wiedzieli, że Hedges współpracuje z Russia Today. 

Mówmy o tym, co powiedzieli, a nie zastanawiajmy się nad tym, dla kogo to mówili. Dyskwalifikuje ich to, co powiedzieli, a niewiedza dyskwalifikuje ich podwójnie. Jak się z kimś rozmawia, powinno się chociaż mieć minimalną wiedzę o swoim rozmówcy. Wydaje się, że jakoś się muszą tłumaczyć.

Myślę, że sytuacja jest taka - co Soros płaci, to Soros wymaga. Robi wszystko, żeby nas, jako Polaków obrzucić najgorszymi inwektywami. Oczywiście można domniemywać, że ci dziennikarze nie wiedzieli, z kim rozmawiają, ale to świadczy źle tylko o nich.

Jarosław Kurski tłumaczy, że "słowa „faszyzm” i „proto-faszyzm” są słowami Hedgesa; myśmy ich nie użyli". Komu wierzyć?

Przecież oni ciągle używają słowo "faszyzm" - mogliśmy nawet usłyszeć porównanie rządu do Hitlera. Używanie jakichkolwiek konotacji z Hitlerem jest nie do przyjęcia dla porządnego człowieka, ponieważ był to ludobójca. Można kogoś nie lubić, czy chcieć politycznie zdeptać, ale nie można stosować pewnych symboli zła, a oni to notorycznie robią.

Nawet jeśli tutaj tego nie powiedzieli, a Hedges to dopisał, to trudno uwierzyć w to, że tak nie myślą.

Czy powinno się w jakiś sposób pociągnąć do odpowiedzialności za takiego działanie?

Uważam, że nasz rynek medialny powinien być uporządkowany. Nie może być tak, że tuż przed Światowymi Dniami Młodzieży robi się nam takie świństwo. To jest zwykłe świństwo wyrządzone całej Polsce i katolicyzmowi - plugawy artykuł, który w tym momencie przyćmiewa wszystko, co się dzieje w naszym kraju. To nie jest przypadkowy moment. Chodziło o odwrócenie uwagi, że Polska jest w tej chwili w okresie święta. Podobnie było ze szczytem NATO - mogliśmy słyszeć utyskiwanie, jaki to paraliż Warszawy, jakie nas spotkało nieszczęście. A takie samo "nieszczęście" spotyka nas przy każdym maratonie.

Potrzebna nam jest forma repolonizacji mediów. Media nie mogą być nastawione przeciwko państwu, mogą krytykować, wytykać, ale tutaj mamy do czynienia ze skrajną antypaństwową propagandą - można nawet powiedzieć, że propagandą antypolską. Na to państwo powinno reagować.

Rozmawiała Karolina Zaremba