Zamachy muzułmańskich terrorystów w Europie (codziennie!) spowodowały, że na Zachodzie otrzeźwiała nawet cześć elit intelektualnych i lewicowo-liberalnych. W weekendowym wydaniu lewicowego właśnie dziennika „Le Monde” ukazał się wywiad z filozofem Yves Michaud. Mówi on rzeczy zupełnie oczywiste dla nas, ale wciąż jeszcze nie oczywiste dla dużej części francuskiej i zachodniej opinii publicznej: „(...) dużo mówi się o islamofobii, ale to manipulacja islamistów i mediów”.

Jeżeli dzisiaj Donald Trump ma szansę wygrać wybory prezydenckie w USA, to także dlatego, że stał się szermierzem walki ze zmorą politycznej poprawności. Z ową „europoprawnością polityczną” zrywa również francuski intelektualista, obalając dogmat obowiązujący w Europie Zachodniej, ale też sformułowany w Polsce, że terroryści nie mają nic wspólnego z imigrantami: „Terroryści wywodzą się z imigrantów, to grupy kolegów dorastających na przedmieściach, gdzie jest przyzwolenie dla terroryzmu”.

Również niedawno inny francuski filozof Alain Finkielkraut w wywiadzie dla „Le Figaro” z dnia 22 lipca zatytułowanym: „Musimy bronić naszej cywilizacji” mówił o „samobójczej ślepocie naszych (francuskich – dop R.Cz.) elit”, ale też o tym, że: „Ten rok był naznaczony atakami islamistów i szaloną wolą ignorowania tego”.

Ryszard Czarnecki

*komentarz ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (30.07.2016)