Porozumienie sprzed 2 lat między UE a Turcją: Bruksela daje 6 miliardów euro Ankarze, byleby tylko Erdogan nie wypuścił do Europy uchodźców z Syrii i Iraku koczujących w jego kraju – zostało zawarte w pośpiechu, byleby tylko zdążyć przed wyborami w trzech niemieckich landach, byleby pomóc wygrać tam CDU Angeli Merkel (w 2 landach się udało).

Teraz mamy identyczna sytuację: w Brukseli KE zwołuje szczyt na temat imigracji po to, by rzucić koło ratunkowe pani kanclerz, z jednej strony podgryzanej przez rywali we własnej partii, z drugiej przez koalicyjną CSU, wreszcie obśmiewanej przez prezydenta USA w jego tweetach. Na szefowej rządu w Berlinie mści się jej niebywała lekkomyślność przy wpuszczaniu imigrantów spoza Europy, głównie muzułmanów.

Ani Polska, ani pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej nie wezmą udziału w spektaklu pt. „Ratujmy Merkel”. Kto ma kierować RFN to nie nasze sprawa – z każdym rządem będziemy współpracować. Chodzi jednak o dwie ważniejsze sprawy. Pierwsza :to nie KE, coraz bardziej żarłoczna, gdy chodzi o kompetencje, powinna organizować spotkania szefów rządów, tylko kraj, który ma prezydencję w UE lub Rada Europejska. Po drugie: wynik tego „szczytu” jest znany – państwa, które prowadziły błędną politykę imigracyjną chcą skutkami tych błędów podzielić się z państwami, które – jak Polska – tych błędów nie popełniły.

Nie liczcie więc na nas, Komisjo! 

Ryszard Czarnecki

Gazeta Polska Codziennie, 23 VI 2018