Pojawił się nam nowy wykładowca. Donald Tusk zaniósł kaganek europejskiej oświaty najpierw na UW – patron tej uczelni marszałek Józef Piłsudski ponoć zakrył w niebiesiech twarz dłońmi – aby udać się potem na Uniwersytet Poznański imienia Adama Mickiewicza. Ten z kolei patron miał mowe Tuska skwitować „ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie, co to będzie?”

Wykładowca Tusk odwołał się do wolności słowa na wyższych uczelniach. Doskonały dowcip. Gdy rektor Politechniki Gdańskiej udostępnił – oczywiście, że odpłatnie – salę na konwencję Prawa i Sprawiedliwości na Pomorzu z udziałem prezesa Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego, to w ramach „akademickiej wolności” rozpoczęła się akcja zaszczuwania tego człowieka. List potępiający go podpisało stu kilkudziesięciu pracowników uczelni, a poddany niebywałej presji rektor nagle zmarł. Gdańszczanie, z którymi rozmawiałem mówią jednoznacznie – został zaszczuty. A teraz wykładowca Tusk przedstawia się jako „metr z Sevres” dbania o wolności słowa na polskich uczelniach! Cóż za hi-PO-kryzja! Szkoda, że jakoś o tym pamietał, gdy ówczesna minister nauki i szkolnictwa wyższego, obecnie europosłanka PO, profesor, a jakże, Barbara Kudrycka wdrożyła śledztwo na UJ-ocie w sprawie pracy magisterskiej Piotra Zyzaka -niepoprawnej politycznie biografii Lecha Wałęsy. To nie krasnoludki i sierotka Marysia, tylko ówczesna władza zarządziła wtedy owa kontrolę! Wykładowca Tusk pewnie już zapomniał – bo chciał zapomnieć – jak organizatorzy konferencji naukowej (z udziałem pracowników z tytułami naukowymi) na temat tragedii pod Smolenskiem zwrócili się do 18 polskich wyższych uczelni z prośbą o możliwość zorganizowania takowej. Jaki był efekt? Siedemnaście odmówiło. A osiemnasta? Nie raczyła odpisać. Wszystko oczywiście w ramach wolności akademickiej, swobody słowa, wolności badań naukowych, itd.

To mi przypomina stare polskie przysłowie o diable, który ubrał się w ornat i na mszę dzwoni. Jako kinomanowi kojarzy mi się to od razu z amerykańskim filmem „I kto to mówi?” z Kirstie Alley i Johnem Travoltą… 

Wykładowca Tusk ma jednak strasznego pecha. Najpierw w dniu jego wykładu na warszawskim uniwerku przyćmił go całkowicie pan Jażdżewski, a po chwili przyćmił go już całkiem, totalnie, Lech Wałęsa domagający się… likwidacji Unii Europejskiej. Tak, zawsze twierdziłem, że w takich sprawach na Wałęsę można liczyć…

Ryszard Czarnecki

"Gazeta Polska" (12.05.2019)