Fronda.pl: Jak Pan skomentuje wynik tureckiego referendum? Czy to krok w stronę dyktatury, czy jak chcą niektórzy – sułtanatu?

Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: Jest takie stare polskie przysłowie: „Nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe”. Jeżeli oburzamy się – i słusznie – na ingerowanie w wewnętrzne sprawy Polski, to nie róbmy tego samego w odniesieniu do Turcji. Tym bardziej, że nie powinniśmy śpiewać w chórze liberalno-lewicowym, który Turcję obrał sobie jako tarczę strzelecką. To ciągle ta sama Turcja, która jeszcze rok temu dla tych samych elit była w porządku, gdy podpisywała z UE porozumienie o zablokowaniu fali migrantów do Europy.

Co zatem dla samej Polski oznacza ta postawa UE wobec Turcji?

Wojna lewicowych elit z Turcją nie jest naszą wojną. Dla nas Turcja to ważny partner w NATO. Przypomnijmy o inicjatywie polskiego rządu stworzenia w ramach NATO trójkąta Warszawa – Bukareszt – Ankara. Powinniśmy ze względów politycznych i względów bezpieczeństwa współpracować z Turcją taką jaka ona jest. Szanujmy referendum i jego wyniki, choć oczywiście pojawiają się oskarżenia, że mogło być sfałszowane na prowincji.

Jakie konsekwencje wynik referendum i szersze uprawnienia Erdogana będą miały dla relacji Turcji z UE?

Zapewne wyniki referendum i podejrzenia o fałszerstwo w referendym będą pretekstem dla elit liberalno-lewicowych, by zamrozić relacje z Turcją, chociaż przecież Erdogan nie będzie rządził wiecznie.

Turcja stanie się silniejszym graczem, który będzie odgrywał większą rolę w polityce międzynarodowej?

Na pewno wyniki referendum oznaczają wzmocnienie władzy prezydenta Erdogana. Co do tego nie ma wątpliwości. To w konsekwencji sprawi, że Turcja stanie się zapewne jeszcze silniejszym graczem na arenie międzynarodowej i – o czym się mało mówi – na przykład w regionie Azji Centralnej. Tam właśnie szereg republik postsowieckich ma spore związki z Turcją, chociażby językowe, jak Turkmenistan.

Dziękujemy za rozmowę.