Fronda.pl: Jaki cel ma organizowanie kolejnej debaty o Polsce w Parlamencie Europejskim, tym razem 13 grudnia?

Ryszard Czarnecki, Wiceprzewodniczący PE: Taka debata pod względem merytorycznym jest kompletnie bez sensu. Obecnie nie dzieje się w Polsce nic złego. Nic demokracji nie zagraża. Trzeba mieć jednak świadomość, że nowa Polska, która przestaje być jedynie potakiwaczem i klientem bogatszych od nas krajów, stała się niewygodna. W związku z tym, od wielu miesięcy trwa nawałnica polityczno-medialna, której celem jest sprowadzenie Polski do kąta i pokazanie jej miejsca w szeregu. Debata w Europarlamencie nie ma żadnego praktycznego znaczenia. Jest robiona jedynie po to, aby dostarczyć „amunicji” opozycji w naszym kraju. To już czwarta debata na temat Polski w ostatnich kilku miesiącach i żadna z nich w praktyce, poza uderzaniem w wizerunek naszego kraju, nie doprowadziła do żadnych negatywnych dla Polski skutków.

Dlaczego wybrano akurat taką datę?

Data debaty została wybrana nieprzypadkowo. Chodziło o zasugerowanie opinii europejskiej, a także w Polsce, że 13 grudnia 1981 roku był u nas zamach na demokrację, a teraz też jest zamach, tylko, że w wykonaniu PiS-u. To intelektualnie żenujące i śmieszne, ale do tego się posunięto. Tyle, że przesadzono, ponieważ wielu ludzi Solidarności, a także członków ich rodzin może odebrać to, że tak jak Jaruzelski kiedyś wydał wojnę Polsce, tak teraz duża część elit unijnych również wydaje wojnę Polsce. Mogą odebrać to w ten sposób, że o to samo chodzi w tej wojnie co przed 35-laty. Warto też wiedzieć, że Europarlament jest zachęcany do takiej debaty przez środowiska z polskiej sceny politycznej. Wniosek o debatę zgłosiła frakcja liberałów. Przypomnę, że już w grudniu zeszłego roku partia Ryszarda Petru zgłosiła formalny wniosek o przyjęcie do partii europejskiej ALDE, czyli liberałow i demokratów. A w maju tego roku na kongresie w Wilnie tej europejskiej partii, ugrupowanie pana Petru zostało przyjęte. Mamy tu do czynienia ze swoistą V kolumną. Nie waham się tak powiedzieć.

Jacek Protasiewicz nie widzi nic złego w debatowaniu o Polsce 13 grudnia. Jakby Pan skomentował wypowiedzi tego rodzaju?

Przykro patrzeć jak niechęć do rządu i prywatne emocje przesłaniają fakt, że następuje atak na naszą ojczyznę. Za to stępienie moralnej wrażliwości u ludzi obecnej opozycji nie odpowiadam.

Czy debaty o Polsce to tylko przykład ideologicznych sporów i czy w Europie są one traktowane poważnie?

Jest faktem, że istnieje krucjata antypolska, w którą zaangażowane są środowiska liberalne, lewicowe, postkomunistyczne, po części zielonych i chadeków. To ma charakter ideologiczny, bo tak naprawdę nie podoba się władza, którą sami Polacy wybrali. Pod sztandarem demokracji atakuje się władzę wybraną w demokratycznych wyborach. To paradoks, ale jak widać hasło Orwella z powieści „Folwark zwierzęcy”, że są zwierzęta równe i równiejsze, dalej przyświeca tym, którzy Polskę atakują.

Dziękujemy za rozmowę.