Tomasz Wandas, Fronda.pl: Z dniem 1 maja Polska rozpoczęła rotacyjne przewodnictwo Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jest się z czego cieszyć czy raczej jest to sprawa mało znacząca?


Ryszard Czarnecki, poseł do Parlamentu Europejskiego: Na pewno sam fakt członkostwa w Radzie ONZ może być instrumentem promowania polskich interesów w wymiarze międzynarodowym. Może też być pokazywaniem naszego kraju jako pewnego punktu odniesienia nie tylko w wymiarze regionalnym czy europejskim, ale znacznie szerszym, światowym. Ponadto przez ten fakt nastąpiło ożywienie kontaktów Polski z krajami arabskimi.

W jakim sensie?


Polska ma zająć się - w ramach projektów Rady Bezpieczeństwa ONZ - między innymi tematem sytuacji na Bliskim Wschodzie. Nie chodzi tu tylko o konflikt między krajami arabskimi a Izraelem, ale i może przede wszystkim o konflikt między blokami krajów arabskich.

Warto podkreślić, że Polska w wyborach do Rady Bezpieczeństwa ONZ uzyskała rekordowe poparcie, którego nigdy wcześniej nie było w historii Narodów Zjednoczonych.

Co w związku z tym?


Udział w tej prestiżowej strukturze stwarza szersze możliwości dla polskiej dyplomacji. Możemy angażować się w sprawy, które do tej pory bardzo często nie były udziałem Polski, nie były nawet z naszym krajem kojarzone. Polska zyskuje – choćby na dwa lata – rolę globalna. Wątki przez nas podjęte w tym czasie mogą być kontynuowane przez tych, którzy po nas przejmą przewodnictwo w Radzie Bezpieczeństwa.
Wczoraj miałem rozmowę z ambasadorem Korei Południowej w Polsce – nie pytany o tę kwestię sam zaczął temat, gdyż ma świadomość, że fakt, iż Polska objęła teraz przewodnictwo w Radzie Bezpieczeństwa ma spore znaczenie w związku z rozmowami, które będą się toczyć między prezydentem USA a liderem Korei Północnej.


Co nam to da w polityce zagranicznej?


Z racji, że dostajemy instrumenty, których nie mieliśmy i za dwa lata mieć nie będziemy myślę, że jest to błogosławiony czas dla polskiej polityki zagranicznej.
Pytanie: Najważniejszymi tematami, które podejmie Polska będzie przestrzeganie prawa międzynarodowego, ochrona cywilów w konfliktach zbrojnych, konflikt w Syrii i na Bliskim Wschodzie, a także sytuacja w Afryce. Na czym konkretnie będzie polegało podjęcie tych tematów?


Z całą pewnością, to bardzo bogata i wielokierunkowa agenda, która pokazuje, że Polska stała się przez fakt obecności w Radzie Bezpieczeństwa, a teraz też przez fakt kierowania nią graczem globalnym.


Co z instrumentami, które możemy wykorzystać?


Polska będzie teraz pokazywała rozwiązania niektórych problemów i będzie musiała szukać poparcia wśród innych członków Rady Bezpieczeństwa dla swoich propozycji.


To, że zwracamy uwagę na aspekt humanitarny, na aspekt ludzki jest o tyle ważne, że dla takich działań nie wprost politycznych łatwiej uzyskać jednomyślność, a jest ona warunkiem koniecznym decyzji podejmowanych przez Radę Bezpieczeństwa ONZ.


Co jeszcze może od nas zależeć, jakie kroki będziemy mogli podjąć?


Poza inicjowaniem pewnych działań i uzgadnianiem stanowisk w ramach RB ONZ Polska może także rozpocząć konkretne misje na terytoriach państw objętych konfliktami. Jest to ważne, gdyż może zwiększyć polskie wpływy w momencie, w którym przestaniemy być już szefem w Radzie Bezpieczeństwa.


Ważnym tematem podejmowanym przez Radę Bezpieczeństwa ONZ będą sankcje wobec Korei Północnej, co jest szczególnie istotne ze względu na trwające negocjacje pokojowe z udziałem Korei Południowej i USA. Czy w świetle ostatnich pokojowych gestów jakie wysyła Kim Dzong Un sankcje te są konieczne?


Po pierwsze: sankcje w wymiarze praktyki politycznej będą w 100% uzależnione od przebiegu rozmów pokojowych zmierzających w kierunku denuklearyzacji. Polska ma tutaj bardzo silną kartę w ręku. Mało się o tym mówi, ale jesteśmy jednym z trzech krajów (obok neutralnych Szwecji i Szwajcarii), które mają swoich oficerów i żołnierzy na terenie Korei Południowej.

Skąd te trzy państwa? I czy spotkanie Trump - Kim Dzong Un może odbyć się w Polsce?

Stąd, że Szwecja, Szwajcaria i Polska nie brały udziału -po żadnej ze stron- w wojnie koreańskiej w latach pięćdziesiątych. Natomiast co do spotkania prezydenta USA z przywódcą Korei Północnej, które miałoby odbyć się w Warszawie, to warto zwrócić uwagę, że Polska jest jednym z niewielu krajów Europy Zachodniej, który ma u siebie Ambasadę Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Koreańczycy z Północy  w tysiącach pracują w Polsce (zwłaszcza w przemyśle stoczniowym). Natomiast prezydent Trump z pewnością pamięta jak entuzjastycznie został u nas powitany, co oczywiście może zwiększać szanse na to, by rozmowy pokojowe odbył się w Polsce. Nawet za czasów PRL, to Polska i Warszawa była miejscem, gdzie spotkały się dwa kraje, Chiny Ludowe i Związek Sowiecki, które wewnątrz obozu komunistycznego były w stanie zimnej wojny.

Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski podkreśla, że przewodnictwo Polski przypada w niezwykle intensywnym okresie dla relacji międzynarodowych oraz polityki międzynarodowej. Jak dodaje: „Ten maj może być historyczny, jeśli wszystkie zapowiadane kwestie zostałyby zrealizowane, więc ta odpowiedzialność Polski jest rzeczywiście ogromna”. W jakim punkcie może być to sprawa historyczna, jeśli zgadza się pan z opinia ministra Szczerskiego - od czego może zależeć powodzenie Polski?


Jest to przede wszystkim wielki przełom w relacjach na Półwyspie Koreańskim. Przełom ten może uchronić nie tylko ten rejon Azji, całą Azję, ale cały świat od początku III wojny światowej. Rola Polski w tym przypadku jest rzeczywiście ogromna, a fakt, że utrzymujemy relacje zarówno z USA jak i z komunistyczną Koreą tylko sprzyja dobru sprawy. Polska jako cichy mediator w rozmowach między USA a Koreą może odegrać kluczowe znaczenie.