Gdy popularny tabloid Express Gazeta wydrukował mapę Europy 2035 była dobra zabawa. Dziennikarze obstawali, że sporządzili je na podstawie powszechnie dostępnych informacji ośrodków analitycznych, liderów politycznych czy futurologów. Dziś ich precyzja może zadziwiać. Czyżby rosyjskie przewidywania miały się spełnić?

Zachód Europy ma być przeobrażony przez autonomistów. Niepodległa Szkocja, Kraj Basków, Katalonia, Korsyka czy Walonia, nie robią już wrażenia. Nawet podział Włoch na Ligę Północną i Południowe Włochy za bardzo nie dziwi. Ale Arabski Kalifat wokół Marsylii to jednak coś!

Proroczo wygłąda Południe Starego Kontynentu. Pasmo ciągnące się od Donbasu po... Besarabię (dawna nazwa Mołdawii), to Nowa Rosja, włącznie z Krymem. Rosja na Zachodzie jest także bogatsza o Obwód Białoruski oraz Dźwiński (dzisiejsza Łatgalia łotewska ze stolicą w Daugavpils, zamieszkiwana w 60 proc. przez mniejszość rosyjską).

A Polska? Pomorze i Śląsk należą do Niemiec. Chełm i Galicja to autonomiczne regiony Ukrainy. Okazuje się, że zarówno Polska jak i Litwa czy Estonia, nie są obszarem bezpośredniego zainteresowania terytorialnego Kremla. Zostajemy jednak bliższymi sąsiadami. Resztę mają zrobić Niemcy, czy to wskutek uległości wobec rosyjskiej polityki, a może nawet za grube Euro, rękami samych Polaków?

Naturalnie rosyjskie mapy to przejaw fantazjowania, takie political-fiction. Po aneksji Krymu oraz wojnie domowej we Wschodniej Ukrainie, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że być może była to medialna wrzutka inspirowana przez odpowiednie służby.

Tomasz Teluk