Wiele wskazuje na to, że najliczniejsza polska emigracja w Londynie mogłaby się znaleźć się za rok lub dwa poza ochronnym parasolem Brukseli. W sondażu przeprowadzonym dla „Guardiana” o preferencjach wyborczych do Parlamentu Europejskiego liderami są konserwatywni libertarianie z UK Independence Party (UKIP), z wynikiem 31 proc. Drudzy są zwolennicy Partii Pracy – 28 proc., a trzeci – konserwatyści – 19 proc.

Jest to szok dla lewicy, bowiem lider libertariańskich konserwatywstów Nigel Farage zapowiedział, że idzie do wyborów, aby wyprowadzić swój kraj z Unii Europejskiej. Niepodległościowcy uważają się za prawdziwych spadkobierców thatcheryzmu. Ich program ma charakter konserwatywny, libertariański i zdecydowanie eurosceptyczny. Partia chce ograniczenia biurokracji, radykalnej obniżki podatków, większej autonomii dla władz lokalnych, obrony swobód obywatelskich (np. zniesienie zakazu palenia) i wolności słowa.

Stosunkowo młode ugrupowanie, założone dopiero w 1993 r., zdobyło szybkie poparcie na rozczarowaniu polityczną nieskutecznością oraz degradacją wartości w Partii Konserwatywnej, która zbliżyła się w swoich poglądach do laburzystów. Program Partii Niepodległości zakłada wyjście Wielkiej Brytanii ze struktur Unijnych. W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego UKIP zdobyła 16,5 proc. głosów, co dało jej aż 13 mandatów. Obecnie ma szanse podwoić, a może nawet potroić ten wynik.

Wyjście Wielkie Brytanii z Unii Europejskiej nie jest wyłącznie postulatem UKIP. Podpisuje się pod nim także lider konserwatystów David Cameron, który obiecał rodakom renegocjacje członkostwa w Unii, a w przypadku, gdyby to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów – referendum o wystąpieniu z UE. Miałoby to jednak nastąpić dopiero w 2017 r., po ewentualnym zwycięstwie torysów w wyborach parlamentarnych w 2015 r.

Na to się jednak nie zanosi, bo konserwatyści są głębokiej defensywie. Wyspiarze chcą szybkich zmian i głosują na niepodległościowców. Jedyną taktyką lewicy i konserwatystów, która jednoczy się przeciwko Farage’owi, są politycznie poprawne oskarżenia o populizm, rasizm i skrajne poglądy. Strategia straszenia Farage’em przynosi jednak odwrotne skutki do oczekiwanych i UKIP rośnie w siłę, dlatego wyjście Brytyjczyków z UE jest całkiem realne.

Londyńska secesja byłaby ewenementem, który mógłby zachwiać fundamentami Unii. Niewykluczone, że ten ruch sprowokowałby polityczną lawinę wewnątrz organizacji. Brytyjczyków mogłyby naśladować inne kraje rozczarowane członkostwem w UE. Wówczas rozpad budowanej z mozołem jedności na kontynencie stałby się faktem. 

Tomasz Teluk