Po 50 dniach konfliktu liczba ofiar po obu stronach to ponad 2200 osób. Cieszy więc szczególnie, że rozejm został wreszcie zawarty. Niestety, zawarte porozumienie nie musi być wcale długotrwałe, bo żadna ze stron, pomimo oficjalnych deklaracji, nie odniosła znaczącego sukcesu. Hamas oświadczył, że „dokonał tego, czego nie uczyniła żadna arabska armia” – pokonał Izrael. Tymczasem jak wskazuje anonimowo administracja Izraela, Hamas tak naprawdę nie zyskał nic albo bardzo niewiele – tymczasem straty, jakie poniosła Strefa Gazy w konflikcie, są olbrzymie.

Obie strony wróciły do warunków rozejmu, jaki zawarto w 2012 roku. W czasie obecnego konfliktu Egipt proponował je już 15 lipca. Oznacza to, że przez niemal półtora miesiąca konflikt toczył się bez większego sensu, bo nie wypracowano już żadnego nowego postanowienia rozejmowego.

Rozejm oznacza, że Izrael złagodzi restrykcje nałożone na Strefę Gazy i pozwoli na dostarczanie do niej pomocy oraz materiałów budowlanych. Dodatkowo rybacy z Gazy będą mogli wyprawiać się dalej niż dotąd w morze.

Póki co odrzucono inne postulaty Palestyńczyków: budowę portu morskiego i lotniska. Kwestie te mają być jeszcze dyskutowane w Kairze.

pac/washingtonpost