Rosyjskie Tu-22M, zdolne do przenoszenia ładunków jądrowych, zbliżyły się na odległość około dwóch kilometrów do islandzkiej maszyny lecącej do Sztokholmu.

Jak poinformował dziennik "Morgunblaðið", do zdarzenia doszło niedaleko Norwegii, ale jeszcze w przestrzeni islandzkich kontrolerów ruchu powietrznego.

Według gazety, rosyjskie maszyny miały wyłączone transpondery i nie podawały kontrolerom swoich pozycji. Islandzki pilot, zdenerwowany, meldował kontroli naziemnej, że widzi bombowce dwa kilometry poniżej.

Rosyjska ambasada w Islandii stwierdziła, że także samoloty NATO latają często z wyłączonmi transponderami, więc nie ma powodów do niepokoju. Nie było także żadnego zagrożenia - twierdzą Rosjanie - gdyż bombowce nie przekroczyły minimalnej odległości, jaka może dzielić samoloty w przestrzeni powietrznej. Piloci mieli mieć wszystko pod kontrolą, a samoloty odbywały regularny lot.

Według ekspertów jednak tego typu zachowania ze strony Rosji wobec państw Zachodu są coraz częstsze. Incydenty tego typu są według nich przejawem coraz większej agresywności w zachowaniach militarnych Rosjan. 

dam/polskieradio.pl/Fronda.pl