Przedwczesna była euforia niezależnych portali na Białorusi, które informowały wczoraj o wycofaniu z anteny „Stołecznej Telewizji” (STV) programów cieszącej się złą sławą rosyjskiej telewizji RenTV.

Wczoraj pisaliśmy, że po przeanalizowaniu programu telewizyjnego na styczeń br. można było odnieść wrażenie, że STV nie planowała ani jednego programu wyprodukowanego przez rosyjskich speców od propagandy. Dyrekcja programowa i służba prasowa kanału nie komentowały tej sytuacji. Tymczasem dziś rano pojawił się komentarz na portalu tut.by zastępcy dyrektora generalnego STV Pawła Koreniewskiego, który powiedział, że programy rosyjskiego partnera powrócą na antenę. Nie potrafił powiedzieć jedynie, kiedy to nastąpi. We wtorek po południu został opublikowany program telewizyjny STV na następny tydzień. Okazuje się, że zawieszone na chwile programy powrócą już 15 stycznia.

Udział rosyjskich treści w białoruskiej przestrzeni medialnej sięga 65 procent! Świadomość zagrożenia wynikającego z propagandy kremlowskiej może niepokoić nawet urzędników białoruskiego reżimu, ale Mińsk nie znajduje sposobu by temu zaradzić. W ostatnich latach rząd białoruski podjął wszelkie kroki administracyjne wymierzone w kontrolowanie krajowej przestrzeni informacyjnej, ale uderzają one tylko w media niezależne. Tymczasem możliwość moderowania, czy choćby wpływania na zawartość białorusko-rosyjskich hybrydowych kanałów telewizyjnych jest bez szans. Nie mówiąc o wyłączeniu stricte rosyjskich kanałów z oferty sieci kablowych.

Zrównoważenie rosyjskiego przekazu w białoruskiej TV, w pewnym stopniu możliwe byłoby dzięki ukraińskim programom. W 2014 roku prezydenci Białorusi i Ukrainy porozumieli się nawet w tej sprawie. Strona ukraińska gotowa była zaoferować współpracę z kanałem telewizji publicznej «UA|TV – Іnomovlennya Ukraina”, który nie jest szczególnie mocny w rozrywce – jego rolą jest systematycznie odbijanie rosyjskich ataków w wojnie informacyjnej z Rosją. Jednakże i na kanale „Białoruś 24” treści rozrywkowe i filmy zajmują mniej niż 50 proc.

Rzecz w tym, że na poziomie wykonawczym decyzje nie zapadły do dziś.

ZA: KRESY24.pl

dam