Bardzo zła sytuacja na rynku ropy naftowej może doprowadzić do największego kryzysu w historii rosyjskiej ekonomii. 

Ceny ropy naftowej ostatnio zanotowały co prawda lekki wzrost, ale było to tylko chwilowe polepszenie stanu pacjenta znajdującego się w agonii. Cena za baryłkę sukcesywnie pikuje w dół i dla wielu jest to bardzo zła wiadomość. Szczególnie dla Rosji. 

Fatalne dane z rynków prowokują wiele krajów, w tym Arabię Saudyjską czy Iran do drastycznych działań włącznie z zamrożeniem dostaw surowca.

Kraje arabskie są raczej zgodne co do tego, że jest to jedyne rozsądne rozwiązanie w obecnej sytuacji. Już 28 września w Algierze ma dojść do spotkania największych dostawców tego surowca, którzy mają debatować nad strategią wyjścia z kryzysu. 

Co się może stać, jeżeli najwięksi dostawcy nie osiągną porozumienia? Minister ropy z Wenezueli alarmuje, że w takim przypadku kryzys na rynkach się pogłębi, a cena surowca może spaść nawet do 20 dolarów na baryłkę, co byłoby wynikiem wręcz tragicznym. 

Na kryzysie najbardziej cierpią kraje, których gospodarka opiera się głównie na eksporcie ropy, w tym właśnie Wenezuela oraz Rosja, która od lat pogrąża się w coraz gorszym kryzysie ekonomicznym. Dalszy spadek cen ropy może oznaczać dla tego kraju prawdziwą katastrofę. 

emde/forsal.pl