Generał Clark, były dowódca wojsk NATO w Europie, wystąpił wczoraj w waszyngtońskim Atlantic Council, gdzie zdał relację z zakończonej niedawnej podróży na Ukrainę, podczas której spotkał się z prezydentem Petro Poroszenką oraz ukraińskimi wojskowymi.

 „Wydaje się, że odnowienie szerszego konfliktu jest bliskie i mam nadzieję, że Stany Zjednoczone podejmą działania, by pomóc Ukrainie temu zapobiec” - powiedział Clark.

 Oświadczył, że zawarte w lutym w Mińsku porozumienie o zawieszeniu broni "ledwo działa" bo część broni ciężkiej nie została wycofana, ale została ukryta przez wspieranych przez Rosję separatystów w pobliżu frontu.

Generał uważa na podstawie analizy dotychczasowych działań Rosji oraz czynników geograficznych i czasowych, iż Ukraińcy "spodziewają się kolejnej rosyjskiej ofensywy po świętach Wielkanocy, ale najpewniej przed 9 maja", czyli przed obchodami w Moskwie 70. rocznicy końca II wojny światowej.

 Zdaniem Clarka w ramach obecnej polityki administracji Baracka Obamy powstrzymania się od dozbrojenia Ukrainy, USA mogą pomóc Kijowowi na dwa sposoby. Pierwszym jest przekazanie Ukraińcom informacji wywiadowczych, "tak by byli ostrzeżeni, kiedy dojdzie do nowej rosyjskiej ofensywy". Drugi sposób polega na przygotowaniu pakietu pomocy obejmującej broń defensywną, tak, by był on w gotowości.

 Według generała „to poważny błąd, jeśli myślimy, że cele Putina są ograniczone do Ukrainy.” Ocenił, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej już odczuwają presję ze strony Rosji.

„Niektórzy liderzy polityczni już zmieniają swoje stanowisko. Np. Polska była skłonna sprzedawać Ukrainie wojskowy sprzęt, ale potem usłyszeliśmy, że już nie” - powiedział.

Generał zauważył, że z powodu konfliktu na Ukrainie liczba uchodźców z Donbasu już przekroczyła milion.

„Jeśli będzie to trwało dalej, to Bałkany (w porównaniu z sytuacją na Ukrainie) okażą się drobiazgiem” - powiedział.

 KZ/Onet.pl