Dzięki niezależnej sieci elektroenergetycznej stworzonej w Kaliningradzie, Rosja wkrótce przestanie potrzebować krajów bałtyckich, aby kontrolować częstotliwość napięcia w kaliningradzkich sieciach.

Ale do czasu zaplanowanej na 2025 rok synchronizacji z Europą Zachodnią systemu, kraje bałtyckie, nadal będą musiały dostosowywać częstotliwość napięcia w sieci, a Moskwa będzie mogła je obciążyć za to kwotą kilkudziesięciu milionów euro rocznie.

Powiedział o tym szef estońskiego przedsiębiorstwa energetycznego „Elering” Taavi Veskimägi w wywiadzie udzielonym pod koniec grudnia 2018 roku dla estońskiej gazety „Postimees”.

„W rzeczywistości nie ma w tym nic dziwnego, oni (Rosja) faktycznie zapewnia nam usługę kontroli częstotliwości napięcia w sieci. Pytaniem  jest wysokość rachunku, który nie może przewyższać wydatków, jakie sami musielibyśmy ponieść na budowę i eksploatację urządzeń. Wyceniliśmy je na 30 milionów euro rocznie – powiedział Veskimägi, zauważając, że Estonia nie musiała dotąd  za nic płacić.

Obecnie systemy energetyczne Białorusi, Rosji, Estonii, Łotwy i Litwy tworzą wspólną sieć (pierścień energetyczny BRELL), z którego kraje bałtyckie planują odejść w 2025 roku, synchronizując swoje systemy z Europą Zachodnią, a tym samym eliminując zależność energetyczną od Rosji.

bb/Kresy24.pl