Rosyjskie służby specjalne – “mistrzami rozpowszechniania fałszywych wiadomości. W niektóre z fejkowych dzieł ludzie wierzą dotąd”, pisze Moritz Eichhorn w gazecie Frankfurter Allgemeine.

“Sam termin “fejkowe wiadomości” pojawił się niedawno. Ale ich koncepcja – to, że przez rozpowszechnienie sfalsyfikowanych wiadomości można manipulować opinią publiczną, – dobrze znana, –opowiada autor. – Nowością „fejkowych wiadomości jest tylko to, że można je przeczytać w Internecie, a zatem rozpowszechniają się szybciej, niż fałszywe pogłoski w przeszłości”. „Czasami setki tysięcy ludzi zdążą przeczytać i uwierzyć w kłamstwo z Internetu, zanim klasyczne media i osoby oficjalne dowiedzą się i zareagują na nie. Ale bywa już za późno”, – podkreśla dziennikarz, przypominając o przypadku Lizy – zaginionej w Berlinie na początku ubiegłego roku trzynastoletniej dziewczynki. Wróciła następnego dnia do domu i powiedziała o gwałcie ze strony uchodźców. Później policja udowodniła, że tę noc Niemka pochodzenia rosyjskiego spędziła u jej dziewiętnastoletniego znajomego.

Ale zdarzyło się to już zbyt późno: rosyjskie państwowe środki przekazu masowego oskarżyły rząd Niemiec o ukrycie przestępstwa, setki tysięcy rosyjskich Niemców wyszły na demonstrację przed budynek Urzędu Kanclerza, i w sprawę interweniował nawet szef MSZ Rosji Ławrow, przypomina autor.

„To tylko jeden z przykładów rosyjskiej dezinformacji. (…) Inne kraje również to czynią, ale największe sukcesy w tym odnoszą Rosjanie, – kontynuuje Eichhorn: – rosyjskie służby specjalne o wiele łatwiej rozpowszechniają fejki w wolnej zachodniej prasie, niż zachodnie – w rosyjskiej z jej cenzurą”.

Rosyjskie służby specjalne, jak mówi się dalej, nazywają takiego rodzaju manipulacje „aktywnymi środkami”. „Aktywnymi – dlatego, że są przeciwieństwem biernego zbierania informacji. Celowo wprowadzając ludzi w błąd, służby specjalne próbują stworzyć potrzebną dla nich opinię publiczną lub zmienić kierunek polityczny w zachodnich państwach”, – pisze dziennikarz. W czasie „aktywnych kampanii” prawdą kręci się jak chce: czasem zmienia się tylko niektóre szczegóły. Ale zawsze chodzi o to, by nadać znanemu wydarzeniu inny powód. W rezultacie prawda i fikcja przeplatają się i ujawnienie takiego kłamstwa staje się bardzo trudnym zadaniem”.

Na przykład, dzisiaj wiemy, że antyżydowskie demaskatorskie „Protokoły mędrców Syjonu” były, raczej, wynikiem współpracy carskich służb specjalnych i organizacji antysemickich. Mimo to, liczne grona dotychczas wykorzystują je jako dowód tajnej żydowskiej zmowy przeciwko człowieczeństwu, mówi artykuł.

emde/Jagiellonia.org