Eskadrę rosyjskiej floty we wschodniej części Morza Śródziemnego wzmocniły w marcu dwie kolejne fregaty, w tym jedna uzbrojona w pociski Kalibr. Moskwa twierdzi, że to tylko reakcja na amerykańskie groźby zaatakowania Damaszku. Nie zmienia to faktu, że Rosjanie znaleźli pretekst do dalszego wzmocnienia swoich sił morskich w tym regionie świata. Ma to związek nie tylko z toczącą się wojną w Syrii.

Fregata „Admiral Essen” klasy Admiral Grigorovich oraz fregata przeznaczona do zwalczania okrętów podwodnych „Pytivyy” klasy Krivak II – zostały sfotografowane, gdy przepływały Bosfor 12-13 marca. „Admirał Essen” jest uzbrojony w pociski manewrujące Kalibr o zasięgu 2500 km. Rejs z Sewastopola w kierunku wybrzeży Syrii potwierdziło 15 marca rosyjskie ministerstwo obrony. Oba okręty wzmocniły eskadrę rosyjską stacjonującą w pobliżu brzegów Syrii w reakcji na amerykańskie groźby ataku na Damaszek. Napięcie wzrosło po tym, jak siły Asada przypuściły ofensywę na Wschodnią Ghoutę. Mimo rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, siły reżimu wspierane przez Rosjan, nadal dopuszczały się zbrodni na ludności cywilnej. 12 marca Nikki Haley zapowiedziała, że USA mogą podjąć kroki mające na celu wprowadzenie w życie postanowień rezolucji. Nazajutrz naczelnik sztabu generalnego armii rosyjskiej odpowiedział, że jeśli Amerykanie podejmą akcję, która narazi życie rosyjskich wojskowych w Syrii, Rosja odpowie siłą.

Operacja syryjska to kluczowy element planu rozbudowy potencjału militarnego Rosji przy południowej flance NATO, we wschodniej części Morza Śródziemnego. Wzmożona obecność wojskowa Rosji w tym akwenie ma jednak związek nie tylko z wojną w Syrii i rywalizacją z NATO. Należy pamiętać, że pod dnem morskim w tej części Morza Śródziemnego nie brakuje bogatych zasobów ropy i gazu. Przede wszystkim na pograniczu stref Libanu i Izraela. Libańczycy przyznali m.in. rosyjskiemu Novatekowi prawa do eksploatacji złóż w tym rejonie – czego nie uznaje jednak Izrael, roszczący sobie prawa do tych samych zasobów.

Stałą obecność operacyjną na tym akwenie, po raz pierwszy od zakończenia zimnej wojny, Rosja przywróciła wiosną 2013 r. Trzon „śródziemnomorskiej eskadry” tworzą jednostki Floty Czarnomorskiej, zaś w różnych okresach czasu, wzmacniały ją okręty z Floty Bałtyckiej, Floty Północnej, a nawet Floty Pacyfiku. Obecnie w skład eskadry wchodzi kilkanaście jednostek (zmieniają się na zasadzie rotacji), w tym fregaty i okręty podwodne uzbrojone w rakietowe pociski sterowane dalekiego zasięgu Kalibr. Choć „rosyjskich tomahawków” używano do ataków na cele Daesh, obecność tych okrętów we wschodniej części Morza Śródziemnego znacznie zwiększa obszar Bliskiego Wschodu znajdujący się w zasięgu rosyjskiego uderzenia (Kalibry mają zasięg nawet do 2500 km). Główną bazą eskadry jest baza morska w syryjskim Tartus. Zgodnie z 49-letnią umową z Syrią Rosja ma prawo jednoczesnej obecności w porcie 11 okrętów, w tym o napędzie atomowym. Umowa pozwala też Rosjanom wpływać do syryjskich portów oraz poruszać się po terytorialnych i wewnętrznych wodach Syrii.

mod/warsaw institute