Rosja poprze rozwijające się kraje, jeżeli zakwestionują dominację Stanów Zjednoczonych. Putin umacnia propagandową narrację, według której Zachód krzywdził Rosję i teraz trzeba się postawić.

Kurs przyjmowany i rozwijany przez Moskwę opisuje na łamach ,,Bloomberga'' Leonid Bershidsky, wychodząc od niedawnego przemówienia Władimira Putina w Międzynarodowym Klubie Dyskusyjnym Valdai. Prezydent Rosji ubolewał tam nad rozszerzeniem NATO wbrew wcześniejszym obietnicą, rozbicie Jugosławii, uznanie niepodległości Kosowa oraz działania Zachodu na Bliskim Wschodzie.

Putin tym razem położył nacisk na kwestię amerykańsko-rosyjskiego porozumienia z lat 90-tych o redukcji uzbrojenia, pisze autor. Według rosyjskiego prezydenta podczas gdy Rosjanie na poważnie wzięli się za redukcję arsenału nuklearnego, Stany Zjednoczone zrobiły to w o wiele mniejszym wymiarze. Bershidsky wskazuje, że to kłamstwo, bo Rosjanie czerpali olbrzymie zyski finansowe z otwarcia amerykańskiego rynku uranu dla Rosjan. ,,Otwarcie rosyjskich obiektów jądrowych dla amerykańskich inspektorów nie sprawiło, że rosyjski arsenał nuklearny stał się mniej groźny. Rosja i USA wciąż dysponują porównywalnymi zasobami, a Rosja ma dodatkowo rozmieszoną większą liczbę pocisków nuklearnych, niż USA'' - pisze dziennikarz.

,,Rosyjski prezydent próbuje raczej przygotować grunt pod szerszą, antyzachodnią koalicję. Zwraca się do przywódców oraz elit takich krajów, które nie są w orbicie rosyjskich ani zachodnich wpływów. Chodzi o niektóre państwa Bliskiego Wschodu, które są zniechęcone eksperymentem otwarcia się w następstwie tzw. Arabskiej Wiosny. Putin ostrzega te kraje, że będą upokarzane dotąd, aż nie powiedzą dość. Rosyjski prezydent mówi im, że Rosja ma zamiar traktować je jak równe sobie oraz będzie szybko interweniować, jeśli państwom tym coś zagrozi z zewnątrz – tak jak Assadowi w Syrii'' - wskazuje Bershidsky.

Zdaniem autora ten plan Putina, choć może brzmieć nieprawdopodobnie, w istocie jest całkiem realny - zwłaszcza, że przed Putinem jeszcze całe lata rządów i czasu na dalsze jego wcielanie w życie.

mod/forsal.pl