Szef polskiej delegacji na Zgromadzenie Parlamentarne NATO i przewodniczący sejmowej speckomisji Marek Opioła ujawnił, że ktoś próbował zdezorganizować sesję NATO. Polskie władze otrzymały informacje o rzekomo zaminowanych promach wpływających do Świnoujścia. Okazało się, że to nieprawda. Opioła nie rozstrzyga, kto za to odpowiada, ale przyznaje, że wojna informacyjna trwa w najlepsze. W tle oczywiście Rosja.

Sesja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO rozpoczęta w piątek odbywa się w Warszawie. Ktoś próbował ją zakłócić. Jak powiedział Opioła na antenie telewizji TVN24, już w piątek pojawiły się doniesienia o zaminowanych rzekomo promach wpływających do Świnoujścia. Miał być dodatkowo zaminowany prom wypływający z tego portu do Szwecji. Służby zabezpieczyły oba promy. Okazało się, że wszystko jest w porządku. Opioła nie ma wątpliwości, że to celowa prowokacja. ,,Nic nie dzieje się przypadkiem'' - mówi.

Jak stwierdził, z jednej strony rozpoczynało się posiedzenie NATO, z drugiej trwały rosyjskie manewry wojskowe. Nietrudno o dezinformację w takich okolicznościach.

Opioła nie ukrywał, że prowokacje i kłamliwe manipulacje są od dawna w Polsce normą. Przykładowo regularnie pojawiają się fałszywe doniesienia o wojskach amerykańskich w Polsce. W piątkowe popołudnia lokalne portale otrzymują informacje o rzekomych bójkach, awanturach i aktach przemocy, jakich mieliby dopuścić się amerykańscy żołnierze w Polsce. Nie sprawdzają tego, publikują - i taka fałszywa informacja mająca zniechęcać Polaków do obecności USA w Polsce potem długo krąży.

Dodajmy, że Rosja nie poprzestaje na rozsiewaniu fake newsów, ale sam tworzy też incydenty uderzające w relacje Polski z jej partnerami. Na przykład z Ukainą - podpalenia polskich budowli na Ukrainie czy dewastacje polskich pomników i grobów tamże są nieomal codziennością. Nierzadko jak na dłoni widoczne jest rosyjskie sprawstwo.

Choćby w lutym tego roku ktoś zniszczył tablicę informującą o mającym powstać pomniu Jana III Sobieskiego. ,,Na Ukrainie czczić będziemy własnych bohaterów'' - napisano na powieszonym nieopodal banerze. Widniała na nim podobizna masowego mordercy Szczepana Bandery. Do dewastacji doszło w Jaworowie na zachód od Lwowa.

Zaledwie kilka dni wcześniej portal Fronda.pl informował  o dwóch Polakach, którzy na zakarpackiej Ukrainie próbowali podpalić budynek należący do... węgierskiej mniejszości na Ukrainie. Była to oczywista akcja opłacana przez Kreml mająca pobudzać nienawiść między narodami zamieszkującymi Ukrainę. Stąd można domyślić się, że i jaworowską tablicę zniszczono za pieniądze od Putina. Tak samo oczywiście z informacjami o zaminowanych rzekomo okrętach.

mod/tvn24.pl, Fronda.pl