Ważny głos wiernego wyborcy PiS czyli pani Jola z pobliskiej apteki. Zdanie kluczowe:myśleliśmy, że wreszcie będzie spokój ( Moja prywatna grupa focusowa 😉 )

Z panią Jolą mamy doskonałe stosunki nie od dziś : zawsze zagaduje mnie „no i co tam słychać pani redaktor” a przed wyborami przeprowadzała ze mną i z jedną ze swoich koleżanek (kandydatką na dzielnicową radną) prawdziwe „wojenne narady”, jak tu „ich” (tych warszawskich złodziei i przekręciarzy od 140 letnich staruszków i odcinania wody w przejmowanych kamienicach, oszustów strasznych, co nas chyba Pan Bóg nimi pokarał, a którzy dla obywatela odrobiny szacunku nie mają) w końcu odsunąć od władzy. Pani Jola kocha prezydenta Dudę i szczerze współczuje ogromu zadań premierowi Morawieckiemu... ale ostatnio jest zdegustowana i zła na swoich ulubionych rządzących i mocno zdezorientowana.
„Co oni właściwie z tymi wolnymi niedzielami porobili? Wolne czy nie wolne? My teraz w centrum handlowym musimy w piątek i sobotę pracować do jedenastej w nocy, a w niedzielę i tak mamy otwarte, taka to się dla nas pomoc okazała. A reszta ludzi nigdy nie wie - wolna ta niedziela, nie wolna? Albo się coś robi albo się nie robi. No już by jedną - na przykład pierwszą w miesiącu zrobili i to dla wszystkich - to by każdy wiedział, a tak... Ludzie, wie pani, tak od razu tego nie powiedzą, ale wściekli są... Ja to słyszę co mówią...
No rozumiem z tym IPNem no nie wyszło, czasem się zdarza, wiadomo Izrael i tak dalej, ta zagranica - człowiek zrozumie, ale po co zaraz następne awantury? Chwili spokoju nie ma. Teraz znowu te pensje? Po co to komu? Najpierw nakrzyczała, że się należy potem innym zabierają...Co to ludzie głupi są? Nie widzą, że to pod publiczkę? Ja dawniej to z firmy gdzie pracowałam często do Singapuru jeździłam, tam oni ten Singapur w 30 lat zbudowali z takiego sobie miasta w potęgę gospodarczą... I facet co się tam mną zajmował, mi opowiadał, jak walczą z korupcją (bo w niedzielę musiał też mnie tam gdzieś zabrać i trzeba było o czymś rozmawiać). No to u nich są bardzo ostre te prawa przeciw korupcji, nawet obiadu klient urzędnikowi nie może postawić, ale on mi zawsze mówił: ci co zarządzają państwem muszą dobrze zarabiać. Bo co? Jakiś bank jest ważniejszy niż kraj? Taki wiceminister to przecież często bardzo ważnymi sprawami zarządza, powinien się znać, a rodzinę musi utrzymać i ubrać się przyzwoicie i buty dobre mieć, krawat też raczej za 60 dolarów - jedwabny a nie za 30 zł, bo na niego patrzą! Ma tyle pracy, że szkoda jego czasu żeby jeździł autobusami - powinien mieć samochód... Od niego trzeba wymagać żeby dobrze pracował, a nie po 1000 zł zabierać... Jak tak będzie to zaczną kombinować już wszyscy, a możliwości mają. To wielka głupota... Zresztą, pani redaktor, co ja będę pani mówić, myśmy już mieli nadzieję, że będzie SPOKÓJ... a tu nic... jedna awantura za drugą, tylko kotłowanina i kotłowanina... teraz te degradacje...
Pani wie, że ja ostatnia jestem żeby być za Jaruzelskim... nigdy za nim nie byłam, jestem Polka i patriotka, tak jak u nas w rodzinie wszyscy, ale pani mi powie: no komu to potrzebne teraz? Nie żyje już i on i inni, a to nawet w naszej kulturze nie przyjęte ludzi w grobie szarpać...
No naprawdę, nie wiem
już co myśleć. Tak myślałam że wreszcie spokój będzie a tu awantura za awanturą”
Tu pani Jola smutno westchnęła i potrząsnęła głową.

A ja to wiernie spisuję i mam nadzieję ( niewielką) że może to komuś z tych co ten bałagan tworzą, choć ODROBINĘ do myślenia da.

Facebook/Agnieszka Romaszewska